sobota, 26 lipca 2014

Kilka informacji 3

1. PRZEPRASZAM.
Niestety w przeciągu trzech tygodni (łącznie z tym) nie będzie nowej notki.
Zapewniam że po tym czasie znów będą dodawane regularnie. (po prostu mam kilka ważnych spraw i nie mam czasu pisać).
Wybaczcie.

2. Planowałam dodanie drugiego opowiadania. Niestarty nie jestem pewna czy mi się to uda. Na razie pracuję nad wstępem (nadal ^^ ). O ile to zrobię to na pewno nie w tym roku. 
Sorry.

sobota, 19 lipca 2014

"Tenebris: Powrót Smoków" cz.17 Dar.



 Słońce było już wysoko na niebie, gdy Anna stwierdziła, że przydałby się im odpoczynek. Konie piły wodę ze strumienia a rudowłosa dziewczyna obmyła sobie w nim twarz. Armin usiadł nieopodal na starym powalonym pniu drzewa. Elf rozejrzał się dookoła siadając na trawie koło pnia. Okolica wyglądała na spokojną. Kilka drzew rosło kawałek za strumieniem a te koło nich dawały miły cień. Łania delikatnie skubała trawę po drugiej stronie strumyka. Anna podeszła do kompanów i powiedziała.
- Armin idź po coś na rozpałkę a ty Zander przypilnuj koni. Ja idę skombinować coś do jedzenia. – Gdy to powiedziała jak na zawołanie zwierzę znajdujące się nieopodal uciekło by skryć się wśród drzew. Kobieta również skierowała się w tym kierunku. Armin niechętnie wstał otrzepał się i poszedł w stronę drzew. Anna była już dość głęboko, gdy zdała sobie sprawę, że ten las nie jest wcale tak mały, na jaki początkowo wyglądał. Zeskoczyła z niskiej skarpy i rozejrzała się. W odległości sześciu metrów od niej za niskimi krzakami dostrzegła łanię. Cicho podeszła bliżej i lekko przykucnęła. Zwierzę nie zauważyło jej. Napięła łuk i wypuściła strzałę, która trafiła stworzenie. Łania padła na ziemię wierzgając, lecz po krótkiej chwili znów nastała cisza. Kobieta podeszła bliżej, lecz gdy była koło niej poczuła ból i upadła na kolana łapiąc się za brzuch. Krzyknęła, po czym zacisnęła zęby. Ból po chwili minął. Anna oddychała głęboko. Nie miała pojęcia, co się właściwie stało. Gdy wróciła zaczęło się już ściemniać a ognisko płonęło dając przyjemne ciepło.
- Sama to przytaszczyłaś?! – Zdziwił się Armin widząc łanię przyniesioną przez kobietę.
- Jestem o wiele silniejsza niż ci się wydaje. – Odparła. Elf obserwujący całą sytuację uśmiechnął się tajemniczo natomiast na twarzy wojownika widać było szok połączony z niedowierzaniem. Anna przygotowała i usmażyła mięso z upolowanego stworzenia.
- W moich stronach nie ma takich kobiet. – stwierdził Armin i ruszył palenisko ze zdziwioną miną.
- To naturalne, że kobiety z miast nie mogą równać się z kobietami z mojego plemienia.
- Jakiego plemienia. Nie jesteś przypadkiem służącą Castiela?
- Owszem już długo służę na zamku, lecz pochodzę z dzikich lasów tropikalnych leżących na twoich ziemiach. – powiedziała uśmiechając się do niego. Armin wytrzeszczył oczy i otworzył usta ze zdziwienia.
- Ty.. Ty jesteś jedną z Amazonek?! – wykrzyczał wręcz przerażony i odsunął się od niej.
- Spokojnie. Nie gryzę.
- Mam wątpliwości. – powiedział patrząc na nią niepewnie.
- To, że zjadamy obcych to mit. - powiedziała z uśmiechem wywracając oczami, na co wojownik westchną z ulgą. - My ich tylko zabijamy a ich głowy nabijamy na pal. – Dodała z uśmiechem patrząc w jego kierunku a Armin znów spojrzał na nią przestraszonym wzrokiem.
- To żart. Tak? – spytał niepewnie.
- Nie. Tym razem mówię serio. – Uśmiechnęła się promiennie. - Dobranoc. – Pomachała im jeszcze na pożegnanie i położyła się spać. Armin spojrzał na elfa i powiedział.
- To ja potrzymam wartę. I Tak nie zasnę. – Elf skinął głową i również położył się spać. Następnego ranka wyruszyli w dalszą podróż. Minął już tydzień, gdy ujrzeli przed sobą góry. Zatrzymali się i spojrzeli na nie. Przed sobą mieli gęsty las. Musieli go przejść by dostać się do celu.
- Już niedaleko. – powiedziała z ulgą kobieta.
- Czy wciąż wszystko z nimi w porządku Zander? – zapytał elfa wojownik. Wolał upewnić się, że wciąż ma szansę przedostać się na drugą stronę gór.
- W jak najlepszym. – odpowiedział spokojnie. Anna już chciała ruszyć dalej, gdy z lasu wyszło kilku uzbrojonych mężczyzn. Po ich minach widać było, że nie mają dobrych zamiarów.
- Oddajcie nam wszystkie cenne przedmioty to nikomu nic się nie stanie. – powiedział z wrednym uśmieszkiem jeden z nich wymierzając ostrze miecza w stronę rudowłosej kobiety. Anna spojrzała na niego z pogardą. Zander i Armin popatrzyli po sobie i dobyli mieczy.
- A więc tak? W porządku. – Machną do swych towarzyszy. – Gińcie.
- W twoich snach. – powiedział wojownik i wraz z elfem ruszyli do walki. Anna odwiązała konie Castiela i Leili od swojego i również dołączyła do walki. Bez większego problemu rozprawiali się z wrogami do momentu, gdy kobieta znów poczuła znajomy ból. Upadła na kolana a ostrze miecza wroga spadało prosto na jej głowę. Na szczęście Zander w jednej chwili pojawił się obok niej i je zablokował. Elf wytrącił miecz mężczyźnie i wbił swoje ostrze w jego serce. Wróg padł na ziemię a Zander szybko obrócił się i poderżną gardło kolejnemu tym samym chroniąc ją przed kolejnym atakiem.
- Armin! Przestań się bawić! – krzyknął, po czym dodał ciszej zerkając na Annę.- Mamy problem. – Kobieta dalej klęczała trzymając się za brzuch. Tym razem ból nie minął tak szybko. Wojownik słysząc elfa zaczął szybciej wykańczać kolejnych przeciwników. Pokonywał kolejnych z nich pojedynczymi ciosami zmierzając w stronę kompanów. Krew wrogów ciekła po nim niczym woda. Elf wymierzył jeszcze kilka ciosów i zostali jedynymi żywymi osobami w okolicy.
- Co jej jest? – spytał z niepokojem Armin. Anna zaciskała zęby a po policzku spłynęły jej łzy. Przykucnął przy niej i spojrzał na elfa. Widać było, że Zander jest w lekkim szoku.
- To niemożliwe. – wyszeptał patrząc na nią.
- Co jest niemożliwe? – dopytywał wojownik. Anna poczuła, że ból mija i zaczęła głęboko oddychać.
- Jest w ciąży. – powiedział ze spokojem i przywołał konia. Wsiadł na niego.
- I mówisz to jakby to było najzwyklejszą rzeczą na świecie? Z tego, co wiem zazwyczaj TAK to nie wygląda. – Armin mówił podenerwowanym głosem.
- Owszem normalne to nie jest. Szczególnie, że Anna nie może mieć dzieci. – mówił spokojnie patrząc w jego stronę.
- Jeśli nie może to jakim cudem jest w ciąży?
- Nie odpowiadaj sobie na własne pytania. – Armin zrozumiał wypowiedź Elfa dopiero po chwili.
- I pomimo tego nie przejąłeś się tym, co się stało? – Wojownik był zdenerwowany ignorancją Zandera. Kobieta spojrzała na niego i położyła mu rękę na ramieniu.
- Odpuść. To u niego normalne. – powiedziała, po czym wstała i przywiązała pozostałe dwa konie do swojego. Arminowi nie za bardzo podobała się ta sytuacja, ale odpuścił i wsiadł na swojego konia. Ruszyli dalej a elf, co chwile ukradkiem spoglądał na rudowłosą kobietę. Następny postój zrobili głęboko w lesie. Było już ciemno a ognisko dawało przyjemne ciepło. Armin wstał i poszedł po więcej drewna. Gdy tylko znikną z oczu Zandera elf usiadł koło kobiety.
- Jak to możliwe? – spytała po dłuższej chwili milczenia.
- Sam się zastanawiam. To powinno być całkowicie niemożliwe. Szczególnie w twoim przypadku.
- Dlaczego? Mówisz tak jakby oprócz tego, że nie mogę… - poprawiła się - nie mogłam mieć dzieci, było coś jeszcze.
- Elfy nie mogą mieć dzieci z ludzkimi kobietami. Wasze ciała nie są do tego przystosowane.
- Przecież jest wiele pół-elfów.
- Owszem, ale z elfiej matki. I dobrze wiesz, w jakich okolicznościach dochodzi do takich przypadków. – Anna dobrze wiedziała, co ma na myśli. Zagryzła wargi czując wstyd za to, co ludzie zrobili tej rasie.
- Skoro moje ciało jest za słabe to, dlaczego jestem w ciąży? I dlaczego w ogóle do tego doszło. Nie rozumiem. Od tak dawna chciałam mieć dziecko, ale to było niemożliwe. Z resztą sam o tym wiesz. Nie rozumiem, co się zmieniło. – Elf zmierzył ją wzrokiem i dotknął jej brzucha.
- Co robisz?
- Próbuję znaleźć odpowiedź. – Zamknął oczy i skupił się. Po dłuższej chwili spojrzał na nią zaskoczony i lekko przestraszony. To bardzo zaniepokoiło kobietę.
- Co się stało?
- Mam dobrą i złą wiadomość. – powiedział niepewnym głosem.
- Najpierw powiedź dobrą.
- Chciałaś dziecka i będziesz je mieć. – Uśmiechnął się nerwowo.
- A ta zła? – Widząc zachowanie elfa coraz bardziej obawiała się tego, co powie.
- To będzie boleć. I to coraz częściej i bardziej. Mówiłem, że ludzkie kobiety nie są w stanie urodzić takie dziecko. Twoje ciało powinno natychmiast się go pozbyć, lecz z jakiegoś powodu to się nie stało. Będziesz coraz słabsza. A za trzy miesiące przyjdzie ono na świat. Będziesz mamą… Jeśli przeżyjesz. – Kobieta patrzyła na niego z niedowierzaniem. Po chwili zastanowienia spytała.
- Co było niezwykłego w pełni która miała miejsce gdy porwali Castiela?
- Cóż taka noc zdarza się raz na cztery lata i … - Przerwał i spojrzał jej w oczy. – O, oł..
- „O, oł”? Jakie „O, oł”? – Spytała znów zaniepokojona.
- Nic, nic. To nic takiego. – Uśmiechał się do niej elf, co już samo w sobie było podejrzane.
- To wtedy. Prawda? To przez tą noc? – Spytała zrezygnowana i podenerwowana kobieta. – Powiesz mi, chociaż co jest takiego niezwykłego w tej nocy?
- Ingerencja bóstw. Tych dobrych oraz tych złych. Bardziej mnie zastanawia, co niezwykłego będzie w naszym dziecku. To, że zaszłaś w ciążę prawdopodobnie jest planem jakiegoś boga.
- Rozumiem. Czyli może być darem niebios lub przekleństwem z piekieł?
- Dokładnie. – Zrezygnowana kobieta położyła się na plecach. Miała tego wszystkiego dość. Wiedziała, że Zander zainteresował się tym tylko, dlatego, że ich dziecko będzie niezwykłe. Położyła rękę na brzuchu i wyszeptała.
- Proszę tylko nie bądź przeklęty.

niedziela, 13 lipca 2014

"Tenebris: Powrót Smoków" cz.16 Wschód.



Na wstępie chciałam przeprosić za spóźnienie. Było spowodowane tym, że w piątek zapomniałam jaki jest dzień. Natomiast w sobotę już nie miałam jak wstawić notki gdyż w moim miejscowości odbywał się festiwal, na który chciałam pójść. PRZEPRASZAM! 

-------------------

Biały smok rozpostarł skrzydła. Leila załapała się mocno a bestia wzbiła się w powietrze. Po chwili byli już wyżej niż góry, na których przed momentem się znajdowali.
- Jak ci się podoba widok? – Leila usłyszała głos króla w swojej głowie.
- Jak ty to.. – Spytała dziewczyna w lekkim szoku.
- Telepatia. Smoki często się nią posługują szczególnie w swej naturalnej postaci. – Wyjaśnił. Dziewczyna rozejrzała się. Byli tak wysoko, że widziała stąd niemal całe Śródziemie. Morze pięknie mieniło się w blasku słońca. Gdy spojrzała dalej zobaczyła granice Północnego Królestwa i.. swoje miasto. Z tej odległości wydawało jej się śmiesznie małe. Chciała sprawdzić czy zobaczy też stolicę, lecz była za linią wzroku. Rozglądała się uważnie przy okazji starając się zapamiętać jak najwięcej, gdy znów usłyszała głos.
- Spójrz w drugą stronę. – Dziewczyna powoli odwróciła głowę, po czym jej oczom ukazał się niezwykły widok. Góry, lasy, rzeki i wodospady wszystko układało się w bajkową mozaikę.
- To ziemie Wschodu. – Powiedziała jakby sama do siebie. Po lewej widziała ogromny las z drzewami tak wysokimi, że prawie dorównywały górom odcinającym drogę do tej pięknej krainy. Zobaczyła też wielką rzekę odgradzającą las od pustyni za nim. Za pustynią znajdowała się wielka góra, na której można było dostrzec mieniący się w słońcu pałac. Po prawej, widać było bagna. Dziewczyna podziwiała góry i doliny, skalne i piaszczyste pustkowia, lecz gdy sięgnęła wzrokiem na horyzont coś ją zaniepokoiło. Dziwna mroczna aura rozciągała się nad tamtejszymi ziemiami. Leilę przeszły ciarki, gdy to zobaczyła. Ten widok szczególnie wyróżniał się na tle piękna Wschodnich ziem.
- Co to jest? – Wskazała palcem na horyzont.
- Thin-Londe. „Szara przystań”. To ziemia mrocznych elfów. Lepiej się tam nie zbliżać inaczej możesz zostać obiektem ich eksperymentów.  – Dziewczyna słysząc słowa króla przypomniała sobie Zandera. Nie wydawał się jej szczególnie groźny. Zastanawiała się czy to tylko pozory czy coś więcej. Ciekawość jednak wzięła górę nad rozmyślaniami.
- A ten gigantyczny las? Ma jakąś nazwę?
- Tak. To las Taur-Galadh. To Królestwo leśnych elfów. W ich języku znaczy to tyle, co „las wysokich drzew”. Ten rodzaj elfów niezwykle zwinnie porusza się miedzy drzewami, więc to dla nich idealne środowisko.
- A ta wielka góra za pustynią? Ta, na której widać wodospady i pałac.
- To góra Aikna. Zamieszkana przez elfy wysokiego rodu. W ich języku oznacza to po prostu „święta” góra. A pałac, który widzisz należy do ich władcy.
- Dlaczego nazwali ją świętą?
- Podobno wewnątrz góry znajduje się pradawne sanktuarium ich bóstwa.
- Właściwie to… czemu nazywane są elfami „wysokiego rodu”?
- Elfy te w porównaniu do leśnych i mrocznych są podobne do tych z przed wieków. Nie zmieniły za wiele w sposobie życia i kulturze. No może oprócz podejścia do obcych. Są raczej wrogo nastawione. No i w przeciwieństwie do swych przodków potrafią walczyć bronią.
- O tym, że walczą słyszałam. Mama wspominała mi kiedyś, że każdy z tych trzech rodzajów elfów walczy inaczej. Leśne posługują się łukami. Te wysokiego rodu mieczami a mroczne… Właściwie to jak walczą mroczne elfy? Czy przypadkiem też nie posługują się mieczem? – Dziewczyna była przekonana, że Zander posługiwał się mieczem podczas walki.
- Nie. Nie jest im potrzebny. Mroczne elfy posługują się głównie magią. Ale wiara w to, że użyją przypisanej im broni może być zgubna. Każda z trzech odmian ma wspólne korzenie, więc może posługiwać się dowolną bronią. Pod tym względem potrafią być nieprzewidywalni tak samo jak ludzie. – Dziewczyna słuchała go uważnie, lecz zauważyła, że coś czerwonego o sporych rozmiarach przefrunęło nieopodal lasu leśnych elfów.
- Czy na ziemiach Wschodu są jeszcze jakieś stworzenia, których nie ma u nas.
- Owszem. Jest ich wiele. Ale nie będą ci obce. Znasz je z legend. Tylko to po nich pozostało na ziemiach zamieszkanych przez ludzi.
- Czy są niebezpieczne?
- A czy dzikie zwierzęta mogą być niebezpieczne? To chyba oczywiste. Jest wiele różnych groźnych stworzeń. – Dziewczyna zastanowiła się chwilę, po czym zapytała.
- Jakie groźne stworzenia można napotkać w lesie Taur-Galadh?
- Jest ich wiele. O ile Fauny i Centaury potrafią zostawić cię w spokoju, tak Driady są niebezpieczne. Te leśne nimfy zabiją cię, gdy tylko cię zobaczą. W tym lesie są też stworzenia, które nazywacie leśnymi wróżkami.
- To te małe stworzenia podobne do elfów tylko, że ze skrzydełkami i słodsze? – Spytała uśmiechając się.
- Tak. Jak dla mnie są dość zabawne. Zachowują się jak dzieci, ale są sympatyczne.
- A w tej rzece też może znajdować się coś niebezpiecznego? – Wskazała na nią palcem.
- Rzeka, na którą patrzysz nie jest zwyczajna. Jest ona niezwykle szeroka i głęboka. Wystaje z niej wiele ostrych i ma silny nurt. Gdyby tego było mało ma ona swoje strażniczki. Syreny. Są to niezwykłe stworzenia, których śpiew może omamić słuchacza. Wciągają swoją ofiarę do wody i topią. Niewiele stworzeń dało radę przeżyć spotkanie z nimi.
- A na pustyni? O ile na takim terenie w ogóle może coś żyć…
- Pustynia sama w sobie jest niebezpieczna. Z tej perspektywy wydaje się mała, ale przejście jej jest dużym wyzwaniem. Mimo srogich warunków żyją tam plemiona Khajiitów. Posturę mają ludzką, ale wyglądają jak koty. Uwielbiają ciepłe piaski pustyni. To plemiona koczownicze i nigdy nie wiadomo Gdzie można ich spotkać. Są dość spokojne i łatwo można się z nimi dogadać. Szczególnie jak masz coś, co błyszczy. Mają na tym punkcie słabość. Oprócz nich są jeszcze Sfinksy. Lepiej będzie, jeśli ich nie spotkasz. Te dziwne stworzenia zadają ci zagadkę. Jeśli odpowiesz źle to zginiesz.
- Ok. Łapię. Omijać Sfinksy. A na tej świętej górze?
- Na górze Aikna jest bardzo dużo stworzeń. Większość jest łagodnych, jeśli jest się dla nich delikatnym. Można tam spotkać Pegazy, Jednorożce, Feniksy i Harpie. Co prawda te ostatnie mogą być agresywne. Dopóki będziesz opanowana i nie będziesz się zbliżać nic ci nie zrobią.
Lepiej wystrzegać się Chimer. Są bardzo agresywne i silne. Lecz kiepsko u nich z zwinnością. Ciekawym stworzeniem jest Satori. To stworzenie przypomina małpę, ale umie posługiwać się każdym językiem. Jej specyficzną cechą jest to, że potrafi odczytywać czyjeś myśli i bez zastanowienia wypowiada je na głos.
- Za tą górą są jeszcze inne tereny. Nie widać ich za dobrze, ale do Thin-Londe jeszcze daleko. Czy tam są stworzenia, które lepiej omijać?
- Tam też jest wiele stworzeń. Jednak szczególnie radzę omijać ci Cyklopów. Są bardzo nieprzewidywalne. Czasem można spotkać tam Gryfa. Jest dzikie i mięsożerne, więc lepiej zachować czujność. Jeśli chcesz schronić się w jaskini raczę uważać na Bazyliszka. Swoim wzrokiem może zmienić cię w kamień.  Można też napotkać Mantykorę. Dla zwykłego człowieka to oznacza śmierć. W ogonie tego zwierzęcia znajduje się silna trucizna. Poluje ono na każdą człekokształtną istotę.
- Skoro Tak to, jakie istoty podobne ludziom tam żyją?
- Nie wiadomo mi nic o takich stworzeniach a Mantykory zabijają zazwyczaj podróżnych.
- Bagna wydają się niebezpieczne. Co tam można spotkać?
- Na bagnach żyją głównie Argonianie. To rasa podobna posturą do ludzi, lecz z wyglądu do jaszczurki. Jest kilka wiosek tych stworzeń. Nigdy nie wiadomo jak się zachowają. Mówią w swoim własnym języku, który przypomina piski i powarkiwania, ale potrafią mówić też waszym języku.  Jak ma się pecha można też spotkać kappę. To samotnicy, więc nie ma ich wiele. Są strasznie złośliwi, silni i niebezpieczni. Lepiej omijać ich szerokim łukiem.
- A te mroczne ziemie na horyzoncie? Czy na tym terenie są jakieś stworzenia?
- Oprócz mrocznych elfów są tam też Dedry. To nietypowe i potężne stworzenia. Są prawie nieśmiertelne. Zaistniały w podobny sposób, co ja. Po prostu pojawiły się przed wiekami. Władają magią, ale też posługują się bronią. Zwykły człowiek nie ma z nimi szans. Na szczęście często zaszywają się w swoich ogromnych zamczyskach i nie obchodzi ich, co się dzieje poza nim. Mają swoich wyznawców i często są uważane za bóstwa. Poza nimi istnieją też Atronachy elfy nazywają je Żywiołakami a wy je nazywacie Chowańcami.
- Ach to te dziwne straszne stworzenia przyzywane przez magów? Ogromne wilki, Dziwne skalne twory, płonące lub zbudowane z wody duchy lub te metalowe świecące stworzenia. Są straszne.
- Tak. To o nie chodzi. Pochodzą właśnie z tych ziem i są z nich chwilowo ściągane przy pomocy czarów. Wtedy magia hipnotyzuje je i atakują tylko wrogów przyzywającego, lecz w naturalnym środowisku zabiją każdego, kogo spotkają. Najpotężniejsza jest jednak zawsze matka Atronachów. Zazwyczaj jest trzy razy większa i nigdy nie jest sama. W jej pobliżu jest mnóstwo jej dzieci, które bronią jej zacięcie usiłując cię zabić nawet, gdy jesteś jeszcze daleko.
- Wschód jest bardziej niebezpieczny nisze ziemie. – Stwierdziła Leila. Smok zrobił kiła kółek by dziewczyna jeszcze chwilę mogła pooglądać widoki i delikatnie opadł znów na swoje miejsce.
- No a co z Orkami? Gdzie one mają swoje ziemie? – Spytała zsiadając ze smoka.
- Orki żyją u podnóża gór. 
- A Krasnoludy?
- Zamieszkują wyższe tereny. Ich osady są prawie u szczytu gór a one same drążą w górach tunele wydobywając z nich surowce.
- Ach. To, dlatego orki tak często atakują krasnoludy. One walczą o teren tak?
- Nie zupełnie. Orki nie robią tego dla siebie. Chcą mnie osłabić na rozkaz Sanguisa.
- Co?! Dlaczego?
- Dopóki jestem słaby nie sprawię mu problemu. Nie mogę zrobić nic by odebrać swoją własność. – Leila zrozumiała, w jakiej sytuacji znalazł się król i poczuła, że chce mu pomóc. Postanowiła porozmawiać, z Castielem. W końcu skoro to jego syn na pewno też będzie chciał mu pomóc. Chłopak był w swojej komnacie. Jak zwykle czytaj książkę siedząc na fotelu, gdy do pomieszczenia weszła Leila. Dziewczyna wyła tak zaaferowana sytuacją, że nawet nie zapukała.
- Castiel nie uwierzysz, czego się dowiedziałam. – Stanęła przed nim. Chłopak spojrzał na nią lekko zaskoczony i odłożył książkę.
- No słucham. – Leila opowiedziała mu o wszystkim, co widziała i co powiedział jej Aeternus. Była przy tym bardzo podekscytowana. Wspomniała mu też o tym, co dowiedziała się od niego przed tym jak książę do nich dołączył w komnacie z kominkiem. Połączyła te wszystkie fakty i bardzo chciała pomóc królowi. Castiel słuchał jej uważnie w milczeniu. Gdy skończyła i patrzyła na niego oczekując odpowiedzi westchnął.
- Czy ty naprawdę musisz ignorować wszystkie negatywne informacje? Biednemu smokowi odebrano serce. Król musi zostać na górze i chronić poddanych. Tak? – Leila nie wiedziała, o co mu może chodzić. Przecież tak było. Smok bronił mieszkańców góry, przez co był za słaby by odebrać, co jego.
- A czy to nie jest przypadkiem tak, że smok w zamian za ochronę żąda krwi niewinnych młodych dziewczyn? Wykorzystuję młodą księżniczkę by ta ukryła klucz do władzy nad sercem z dala od Sanguisa, a ta przypłaca to życiem. I nie pomyślałaś o tym, że to dziwne, że mówi ci o wszystkim, choć ukrywał się w tym zamku od dawna i wie, że chcesz opuścić to miejsce? – Dziewczyna z wrażenia usiadła na łóżko, przy którym stała. Nie widziała tego w taki sposób. Jednak jedna część wypowiedzi księcia przykuła jej uwagę.
- Uważasz, że wykorzystał królową Raven?
- Oczywiście, że tak. Była silną kobietą i kochała go. Wiedział o tym i to wykorzystał. Gdyby księgi tam nie było Sanguis nie miałby, po co atakować zamku, a ona by żyła. – Dziewczyna nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Miała mętlik w głowie. Jeszcze chwilę temu myślała, że pomoc jest dobrym pomysłem, lecz teraz nie była tego taka pewna. Książę widząc, że się waha powiedział.
- Zdajesz sobie sprawę, że jeśli mój ojciec odzyska swoje serce to nic go już nie powstrzyma? Nie będzie musiał się ukrywać. Czy pamiętasz jeszcze legendy o nim? To wróci… 
- Masz rację. To nie jest takie proste.  – Lecz po chwili dodała.
- Lecz Sanguis też nie powinien posiadać jego serca. – Spojrzała na Księcia z determinacją.
- Chcesz mu je odebrać?
- Tak. Dla dobra wszystkich.

piątek, 4 lipca 2014

"Tenebris: Powrót Smoków" cz.15 Sen.



Zander, Anna i Armin odeskortowywali Charlotte do jej domu. Dziewczyna była niezwykle cicha i smutna. Gdy dotarli do Marelandu ich oczom w oddali ukazało się sporych rozmiarów miasto.
- A więc to twój dom Charlott? Całkiem tu ładnie. – Stwierdził Armin wioząc dziewczynę na swoim koniu. Ta jednak nie odezwała się. Wciąż była zamyślona i smutna. Gdy dotarli do miasta zapadał zmierzch. Pochodnie przy domach dawały wystarczająco dużo światła. Kamienne uliczki sprawiały, że stukot końskich kopyt był o wiele głośniejszy.
- To ten duży dom koło dziedzińca. – Charlott wskazała budynek palcem. Podjechali pod niego. Dziewczyna zapukała do drzwi. Po chwili gruby mężczyzna z łysinką otworzył im drzwi. Był już w nocnej koszuli z świecznikiem w ręku. Widząc dziewczynę uśmiechną się uradowany.
- Charlott! Skarbie gdzieś ty była tyle czasu?
Mój powóz został zaatakowany wujku. Ci ludzie pomogli mi wrócić do domu. Byli dla mnie bardzo mili. – Powiedziała wskazując na pozostałą trójkę. Mężczyzna przyjrzał się im uważnie.
- Oj tak. Należy im się nagroda. Zaczekajcie chwilę. A ty Charlott pożegnaj się i do domu. – Zniknął na chwilę za drzwiami.
- Do widzenia Charlott. – Powiedział Armin. Anna i Zander pomachali jej tylko.
- Dziękuję wam za wszystko. Podziękujcie też Castielowi i Leili. I koniecznie przekażcie jej pieniądze. Do widzenia. – Pożegnała się grzecznie i wróciła do domu. Mężczyzna wręczył Annie dość ciężką sakiewkę ze złotymi monetami.
- Dziękuję wam bardzo. – Powiedział i wrócił do domu. Armin odwrócił się przodem do Zandera i Anny a następnie wymijając ich powiedział z uśmiechem.
- No! To teraz idziemy po nasze zguby.
- A nie lepiej najpierw trochę odpocząć? I tak nie znajdziemy ich tak łatwo. – Powiedział Zander.
-NIE! – Krzyknęli na niego chórkiem towarzysze. Anna wyglądała na wręcz oburzona jego pomysłem.
- Musimy go znaleźć jak najszybciej. Nie wiem czy mu się coś nie stało. A jak jest w niebezpieczeństwie? – Kobieta mówiła ciągiem i na koniec spojrzała błagalnie na elfa.
- Dobrze już dobrze. Idziemy. Tylko przestań panikować. Twojemu dziecku nic nie grozi. – Ostatnie zdanie wypowiedział wywracając wzrokiem. Kobieta naburmuszyła się słysząc to. Zander trafił w sedno. Od śmierci Raven Anna traktowała chłopaka jakby był jej dzieckiem. Zawsze się o niego troszczyła, lecz gdy zabrakło jego matki ktoś musiał ją zastąpić. Przez te lata pokochała chłopca i teraz bardzo się o niego martwi. Zander też odczuwał niepokój o swojego podopiecznego, ale wiedział, co chłopak potrafi i jaki ma talent. Sam nauczył go zaklęć, które pomogą mu przeżyć. Wiedział, że księciu nic nie będzie. Mimo to wolał nie denerwować kobiety i skupił się na szukaniu chłopaka.
- Mam dobrą i złą wiadomość. Od której mam zacząć? – Spytał po chwili skupienia i ciszy elf.
- Od złej. – Powiedział Armin a Anna tylko zmarszczyła brwi z niepokojem.
- Castiel jest na górze krasnoludów. I w dodatku wyczuwam w jego pobliżu kogoś podobnego do niego.
- Czekaj.. czyli podobna bestia do tej, w jaką zmienił się książę jest razem z nim i to na górach graniczących ze Wschodem? No świetnie.. – Powiedział zrezygnowany wojownik.
- Nie zupełnie..
- To znaczy?
- To coś jest silniejsze od niego.
- To mnie miało pocieszyć?
- A ta dobra wiadomość? – Wtrąciła się rudowłosa kobieta.
- Wyczuwam też Leilę. Oboje żyją i nic im nie jest.
- Zawsze coś. – Stwierdziła Anna, po czym wsiadła na konia i pojechała w stronę gór. W ślad za nią wyruszyli mężczyźni.
Był już późny wieczór, gdy Castiel kręcił się na łóżku nie mogąc spać. W końcu poddał się i wstał. Postanowił przespacerować się po pałacu. Idąc długimi korytarzami, co chwilę mijał duże okna, przez które było widać część dziedzińca. Książę spoglądając przez jedno z nich zapatrzył się na wysoką wierzę pałacu stojącą nieopodal. W oknach tej wierzy tliło się jeszcze słabe światło świec. Zastanawiał go fakt, że wieża była jakby osobną budowlą a nie częścią pałacu. Z zamyśleń wyrwał go czyjś głos.
- Ładna noc. - Castiel nawet nie poczuł, kiedy jego ojciec znalazł się zaraz za nim. Chłopak odwrócił się lekko zaskoczony i odparł.
- Tak. Spokojna. – Przetarł oczy ręką. Jego ojciec oprócz zwykłego ubioru miał na sobie ciepły czarny płaszcz. Chłopak widząc to dodał.
- I trochę chłodna. – Król delikatnie się uśmiechną na te słowa.
- Nie możesz spać?
- Tak. Często tak mam. – Castiel oparł się o ścianę i potarł ramiona. Król zamyślił się na chwilę, po czym powiedział z lekkim uśmiechem.
- Chodź za mną. – Castiel posłuchał go i posłusznie podążył zanim podążył. Szli wzdłuż korytarza, po czym przechodząc przez jedne z drzwi na jego końcu zaczęli schodzić po krętych schodach. Byli już dość głęboko, gdy dotarli do sporych rozmiarów wrót. Po przejściu przez nie oczom chłopaka ukazała się gigantycznych rozmiarów jaskinia po brzegi wypełniona zlotem i cennymi klejnotami. Oświetlały ją pochodnie rozmieszczone w różnych miejscach a klejnoty rozpraszały ich blask rzucając różnokolorowe światło.
- Gdzie my jesteśmy? – Spytał i zaczął ziewać. Nagle poczuł, że ogarnia go silne zmęczenie.
- To skarbiec krasnoludów. I moja sypialnia. Złoto usypia smoki. – Powiedział podtrzymując ramieniem chłopaka, który trochę się zachwiał.
- Czas spać. Jesteś już bardzo zmęczony. – Powiedział i sprowadził chłopaka po schodkach na stos złotych monet. Ten jak w jednym momencie zasnął jak zaczarowany. Ojciec przykrył go swoim płaszczem, po czym sam przemienił się w smoka, ułożył koło niego i zasną.
Castiel ockną się dopiero trzy dni później. Nad sobą zobaczył trochę zaskoczoną Leilę.
- O! Jednak obudziłeś się wcześniej niż przewidywał twój ojciec. Wiedziałam! Haha. Wygrałam! – Powiedziała uradowana.
- Co wygrałaś? – Spytał z rozbawieniem chłopak.
- No zakład z twoim ojcem! – Wstała i pomogła wstać chłopakowi.
- Hej! Akre! Jednak obudził się wcześniej! – Wołała do kobiety stającej przy drzwiach. Ta z uśmiechem pokiwała głową potakująco i wyszła.
- Powiedział, że jak wygram to pozwoli mi zobaczyć jak to jest, gdy się lata. Niby już dzięki tobie trochę wiem. Ale zobaczyć świat ze grzbietu smoka to dopiero coś! – Mówiła jak najęta.
- Chwila. Jak to dzięki mnie już trochę wiesz?
- A no tak. Ty nic jak zwykle nie pamiętasz. Wtedy po porwaniu przez tych dziwnych ludzi znów się przemieniłeś. Porwałeś mnie na tą górę. W sumie to się z tego cieszę. Dzięki tobie żyjemy.
- Domyślałem się, że tak było.
- W sumie jak tak teraz o tym mówimy…
- Tak?
- Czemu nigdy nie przemieniłeś się zupełnie w smoka?
- Nie wiem. Do spotkania z ojcem nawet nie wiedziałem, czym właściwie jestem. Nie panuję nad tym tak jak on.
- Może musisz się tego nauczyć?
- Skoro to moja natura to nie powinienem mieć takiej potrzeby.
- Hmm.. Widocznie tego nie chcesz.
- Co masz na myśli?
- No, bo przemieniłeś się w pewnym stopniu tylko dwa razy. W obu przypadkach miałeś konkretny powód by to zrobić.
- Możesz mieć rację. – Castiel już zaczął się nad tym zastanawiać, lecz Leila pociągnęła go za sobą na zewnątrz. Dzienne światło trochę go raziło. Półmrok jaskini bardziej mu odpowiadał.
Dziewczyna zaprowadziła go do sporej Sali bankietowej, w której znajdował się wielki podłużny stół wypełniony jedzeniem.
- Smoki chyba mają wilczy apetyt. – Powiedziała kierując wzrok na zdezorientowanego księcia.
- To wszystko dla ciebie. Akre powiedziała, że smoki muszą dużo jeść żeby być spokojne.
- Nie przypominam sobie bym dużo jadł a mimo to nigdy nie byłem agresywny.
- A! Tak. Twój ojciec wspominał mi, że byłeś niezwykle zmęczony i to, dlatego zawsze byłeś tak spokojny. Ale teraz, gdy już się wyspałeś i nabrałeś sił to się może zmienić. Powiedział też coś o głodzie krwi, ale nie wiedziałam, o co mu może chodzić. Niestety, gdy spytałam nie wytłumaczył mi nic tylko zmienił temat.
- Głodzie krwi.. hm? – Castielowi przypomniała się rozmowa z Akre. I szybko dodał.
- Lepiej będzie jak nie będziesz dopytywać. Skoro ci tego nie wytłumaczył to widocznie ma powód. – Usiedli przy stole. Castiel zaczął jeść i musiał przyznać, że w życiu jeszcze nie czół takiego głodu.
- Wiesz zastanawiam się.. – Dziewczyna wyglądała jakby wahała się czy mu o czymś powiedzieć.
- Tak? – Spytał.
- Podczas gdy spałeś. Drugiej nocy. Widziałam coś dziwnego. – Dziewczyna mówiła szeptem, ale tak by ją usłyszał.
- Krasnoludy prowadziły jakąś młodą kobietę. Wyglądało to tak jakby była ich więźniem. Tylko, że ta kobieta była człowiekiem. Zdziwiło mnie to, bo oprócz nas nie widziałam tu innych ludzi. A skoro była więźniem to, czemu nie stanęła przed królem? I czemu robili to w nocy? Nic z tego nie rozumiem. – Castiel niepewnie przełknął. Nie wiedział, co ma jej odpowiedzieć. Lepiej było by nie wiedziała o tym, co dowiedział się do Akre, ale z drugiej strony wiedziała już za dużo i nie chciał żeby się w coś wpakowała. Po dłuższym zastanowieniu odpowiedział jej.
- To ofiara.
- Ofiara?
- Tak.
- Dla kogo? – Dziewczyna patrzyła na niego zdziwiona i zaniepokojona. Widać było, że już się domyśliła, o co w tym wszystkim chodzi i nie podoba jej się to. Castiel przerwał posiłek i spojrzał na nią z uwaga.
- Dla smoka.
- Twój ojciec pożera ludzi? A ja byłam z nim tyle razy sam na sam. O bogowie. Cud, że w ogóle żyję.– Jak widać trudno było jej to zaakceptować.
- Nie zwykłych ludzi. Dziewicę.
- Dzięki. Poczułam się lepiej.– Powiedziała sarkastycznie wywracając oczami.
- Spokojnie. Tobie nie zrobi krzywdy.
- Skąd ta pewność?
- Bo wtedy ja.. – Przerwał. I zamyślił się.
- Bo wtedy ty co?
- Nic. Zapomnij o tym.
- Castiel!
- Co?
- Mówisz mi coś takiego a później zostawiasz mnie w niepewności? – Dziewczyna była trochę poirytowana jego zachowaniem. Ten uśmiechną się lekko i powiedział.
- Tak. Dokładnie tak. – Już chciała mu coś powiedzieć, lecz do Sali wszedł król.
- Witajcie. – Uśmiechną się do nich. Oboje od razu skupili na nim swoją uwagę.
- Nie spodziewałem się, że obudzisz się tak szybko. – Skierował swoje słowa do syna. Ten tylko się uśmiechnął. Chciał coś powiedzieć, lecz Leila była szybsza.
- Wygrałam! Teraz czekam na nagrodę. – Dziewczyna wyglądała na bardzo zadowoloną. Król uśmiechną się.
- Dajmy mu trochę spokoju. - Kiwną do dziewczyny by poszła za nim. Ta od razu wstała i pobiegła w jego stronę z uśmiechem. Castiel stwierdził w myślach, że dziewczyna niezwykle szybko akceptuje sytuację, w jakiej się znajduje.