1. PRZEPRASZAM.
Niestety w przeciągu trzech tygodni (łącznie z tym) nie będzie nowej notki.
Zapewniam że po tym czasie znów będą dodawane regularnie. (po prostu mam kilka ważnych spraw i nie mam czasu pisać).
Wybaczcie.
2. Planowałam dodanie drugiego opowiadania. Niestarty nie jestem pewna czy mi się to uda. Na razie pracuję nad wstępem (nadal ^^ ). O ile to zrobię to na pewno nie w tym roku.
Sorry.
sobota, 26 lipca 2014
sobota, 19 lipca 2014
"Tenebris: Powrót Smoków" cz.17 Dar.
Słońce było już wysoko na niebie, gdy
Anna stwierdziła, że przydałby się im odpoczynek. Konie piły wodę ze strumienia
a rudowłosa dziewczyna obmyła sobie w nim twarz. Armin usiadł nieopodal na starym
powalonym pniu drzewa. Elf rozejrzał się dookoła siadając na trawie koło pnia.
Okolica wyglądała na spokojną. Kilka drzew rosło kawałek za strumieniem a te
koło nich dawały miły cień. Łania delikatnie skubała trawę po drugiej stronie
strumyka. Anna podeszła do kompanów i powiedziała.
- Armin idź po coś na rozpałkę a ty
Zander przypilnuj koni. Ja idę skombinować coś do jedzenia. – Gdy to
powiedziała jak na zawołanie zwierzę znajdujące się nieopodal uciekło by skryć
się wśród drzew. Kobieta również skierowała się w tym kierunku. Armin
niechętnie wstał otrzepał się i poszedł w stronę drzew. Anna była już dość głęboko,
gdy zdała sobie sprawę, że ten las nie jest wcale tak mały, na jaki początkowo
wyglądał. Zeskoczyła z niskiej skarpy i rozejrzała się. W odległości sześciu
metrów od niej za niskimi krzakami dostrzegła łanię. Cicho podeszła bliżej i
lekko przykucnęła. Zwierzę nie zauważyło jej. Napięła łuk i wypuściła strzałę,
która trafiła stworzenie. Łania padła na ziemię wierzgając, lecz po krótkiej
chwili znów nastała cisza. Kobieta podeszła bliżej, lecz gdy była koło niej
poczuła ból i upadła na kolana łapiąc się za brzuch. Krzyknęła, po czym
zacisnęła zęby. Ból po chwili minął. Anna oddychała głęboko. Nie miała pojęcia,
co się właściwie stało. Gdy wróciła zaczęło się już ściemniać a ognisko płonęło
dając przyjemne ciepło.
- Sama to przytaszczyłaś?! – Zdziwił się
Armin widząc łanię przyniesioną przez kobietę.
- Jestem o wiele silniejsza niż ci się
wydaje. – Odparła. Elf obserwujący całą sytuację uśmiechnął się tajemniczo
natomiast na twarzy wojownika widać było szok połączony z niedowierzaniem. Anna
przygotowała i usmażyła mięso z upolowanego stworzenia.
- W moich stronach nie ma takich kobiet.
– stwierdził Armin i ruszył palenisko ze zdziwioną miną.
- To naturalne, że kobiety z miast nie
mogą równać się z kobietami z mojego plemienia.
- Jakiego plemienia. Nie jesteś
przypadkiem służącą Castiela?
- Owszem już długo służę na zamku, lecz
pochodzę z dzikich lasów tropikalnych leżących na twoich ziemiach. – powiedziała
uśmiechając się do niego. Armin wytrzeszczył oczy i otworzył usta ze
zdziwienia.
- Ty.. Ty jesteś jedną z Amazonek?! – wykrzyczał
wręcz przerażony i odsunął się od niej.
- Spokojnie. Nie gryzę.
- Mam wątpliwości. – powiedział patrząc
na nią niepewnie.
- To, że zjadamy obcych to mit. - powiedziała
z uśmiechem wywracając oczami, na co wojownik westchną z ulgą. - My ich tylko
zabijamy a ich głowy nabijamy na pal. – Dodała z uśmiechem patrząc w jego
kierunku a Armin znów spojrzał na nią przestraszonym wzrokiem.
- To żart. Tak? – spytał niepewnie.
- Nie. Tym razem mówię serio. –
Uśmiechnęła się promiennie. - Dobranoc. – Pomachała im jeszcze na pożegnanie i
położyła się spać. Armin spojrzał na elfa i powiedział.
- To ja potrzymam wartę. I Tak nie zasnę.
– Elf skinął głową i również położył się spać. Następnego ranka wyruszyli w
dalszą podróż. Minął już tydzień, gdy ujrzeli przed sobą góry. Zatrzymali się i
spojrzeli na nie. Przed sobą mieli gęsty las. Musieli go przejść by dostać się
do celu.
- Już niedaleko. – powiedziała z ulgą
kobieta.
- Czy wciąż wszystko z nimi w porządku
Zander? – zapytał elfa wojownik. Wolał upewnić się, że wciąż ma szansę
przedostać się na drugą stronę gór.
- W jak
najlepszym. – odpowiedział spokojnie. Anna już chciała ruszyć dalej, gdy z lasu
wyszło kilku uzbrojonych mężczyzn. Po ich minach widać było, że nie mają
dobrych zamiarów.
- Oddajcie nam
wszystkie cenne przedmioty to nikomu nic się nie stanie. – powiedział z wrednym
uśmieszkiem jeden z nich wymierzając ostrze miecza w stronę rudowłosej kobiety.
Anna spojrzała na niego z pogardą. Zander i Armin popatrzyli po sobie i dobyli
mieczy.
- A więc tak? W
porządku. – Machną do swych towarzyszy. – Gińcie.
- W twoich
snach. – powiedział wojownik i wraz z elfem ruszyli do walki. Anna odwiązała
konie Castiela i Leili od swojego i również dołączyła do walki. Bez większego
problemu rozprawiali się z wrogami do momentu, gdy kobieta znów poczuła znajomy
ból. Upadła na kolana a ostrze miecza wroga spadało prosto na jej głowę. Na
szczęście Zander w jednej chwili pojawił się obok niej i je zablokował. Elf
wytrącił miecz mężczyźnie i wbił swoje ostrze w jego serce. Wróg padł na ziemię
a Zander szybko obrócił się i poderżną gardło kolejnemu tym samym chroniąc ją
przed kolejnym atakiem.
- Armin!
Przestań się bawić! – krzyknął, po czym dodał ciszej zerkając na Annę.- Mamy
problem. – Kobieta dalej klęczała trzymając się za brzuch. Tym razem ból nie
minął tak szybko. Wojownik słysząc elfa zaczął szybciej wykańczać kolejnych
przeciwników. Pokonywał kolejnych z nich pojedynczymi ciosami zmierzając w
stronę kompanów. Krew wrogów ciekła po nim niczym woda. Elf wymierzył jeszcze
kilka ciosów i zostali jedynymi żywymi osobami w okolicy.
- Co jej jest? –
spytał z niepokojem Armin. Anna zaciskała zęby a po policzku spłynęły jej łzy.
Przykucnął przy niej i spojrzał na elfa. Widać było, że Zander jest w lekkim
szoku.
- To niemożliwe.
– wyszeptał patrząc na nią.
- Co jest
niemożliwe? – dopytywał wojownik. Anna poczuła, że ból mija i zaczęła głęboko
oddychać.
- Jest w ciąży.
– powiedział ze spokojem i przywołał konia. Wsiadł na niego.
- I mówisz to
jakby to było najzwyklejszą rzeczą na świecie? Z tego, co wiem zazwyczaj TAK to
nie wygląda. – Armin mówił podenerwowanym głosem.
- Owszem
normalne to nie jest. Szczególnie, że Anna nie może mieć dzieci. – mówił
spokojnie patrząc w jego stronę.
- Jeśli nie może
to jakim cudem jest w ciąży?
- Nie odpowiadaj
sobie na własne pytania. – Armin zrozumiał wypowiedź Elfa dopiero po chwili.
- I pomimo tego
nie przejąłeś się tym, co się stało? – Wojownik był zdenerwowany ignorancją
Zandera. Kobieta spojrzała na niego i położyła mu rękę na ramieniu.
- Odpuść. To u
niego normalne. – powiedziała, po czym wstała i przywiązała pozostałe dwa konie
do swojego. Arminowi nie za bardzo podobała się ta sytuacja, ale odpuścił i
wsiadł na swojego konia. Ruszyli dalej a elf, co chwile ukradkiem spoglądał na
rudowłosą kobietę. Następny postój zrobili głęboko w lesie. Było już ciemno a
ognisko dawało przyjemne ciepło. Armin wstał i poszedł po więcej drewna. Gdy
tylko znikną z oczu Zandera elf usiadł koło kobiety.
- Jak to
możliwe? – spytała po dłuższej chwili milczenia.
- Sam się
zastanawiam. To powinno być całkowicie niemożliwe. Szczególnie w twoim
przypadku.
- Dlaczego?
Mówisz tak jakby oprócz tego, że nie mogę… - poprawiła się - nie mogłam mieć
dzieci, było coś jeszcze.
- Elfy nie mogą
mieć dzieci z ludzkimi kobietami. Wasze ciała nie są do tego przystosowane.
- Przecież jest
wiele pół-elfów.
- Owszem, ale z
elfiej matki. I dobrze wiesz, w jakich okolicznościach dochodzi do takich
przypadków. – Anna dobrze wiedziała, co ma na myśli. Zagryzła wargi czując
wstyd za to, co ludzie zrobili tej rasie.
- Skoro moje
ciało jest za słabe to, dlaczego jestem w ciąży? I dlaczego w ogóle do tego
doszło. Nie rozumiem. Od tak dawna chciałam mieć dziecko, ale to było niemożliwe.
Z resztą sam o tym wiesz. Nie rozumiem, co się zmieniło. – Elf zmierzył ją
wzrokiem i dotknął jej brzucha.
- Co robisz?
- Próbuję
znaleźć odpowiedź. – Zamknął oczy i skupił się. Po dłuższej chwili spojrzał na
nią zaskoczony i lekko przestraszony. To bardzo zaniepokoiło kobietę.
- Co się stało?
- Mam dobrą i
złą wiadomość. – powiedział niepewnym głosem.
- Najpierw
powiedź dobrą.
- Chciałaś
dziecka i będziesz je mieć. – Uśmiechnął się nerwowo.
- A ta zła? –
Widząc zachowanie elfa coraz bardziej obawiała się tego, co powie.
- To będzie
boleć. I to coraz częściej i bardziej. Mówiłem, że ludzkie kobiety nie są w
stanie urodzić takie dziecko. Twoje ciało powinno natychmiast się go pozbyć,
lecz z jakiegoś powodu to się nie stało. Będziesz coraz słabsza. A za trzy
miesiące przyjdzie ono na świat. Będziesz mamą… Jeśli przeżyjesz. – Kobieta
patrzyła na niego z niedowierzaniem. Po chwili zastanowienia spytała.
- Co było
niezwykłego w pełni która miała miejsce gdy porwali Castiela?
- Cóż taka noc
zdarza się raz na cztery lata i … - Przerwał i spojrzał jej w oczy. – O, oł..
- „O, oł”? Jakie
„O, oł”? – Spytała znów zaniepokojona.
- Nic, nic. To
nic takiego. – Uśmiechał się do niej elf, co już samo w sobie było podejrzane.
- To wtedy.
Prawda? To przez tą noc? – Spytała zrezygnowana i podenerwowana kobieta. –
Powiesz mi, chociaż co jest takiego niezwykłego w tej nocy?
- Ingerencja
bóstw. Tych dobrych oraz tych złych. Bardziej mnie zastanawia, co niezwykłego
będzie w naszym dziecku. To, że zaszłaś w ciążę prawdopodobnie jest planem
jakiegoś boga.
- Rozumiem.
Czyli może być darem niebios lub przekleństwem z piekieł?
- Dokładnie. –
Zrezygnowana kobieta położyła się na plecach. Miała tego wszystkiego dość.
Wiedziała, że Zander zainteresował się tym tylko, dlatego, że ich dziecko
będzie niezwykłe. Położyła rękę na brzuchu i wyszeptała.
- Proszę tylko
nie bądź przeklęty.
niedziela, 13 lipca 2014
"Tenebris: Powrót Smoków" cz.16 Wschód.
Na wstępie chciałam przeprosić za spóźnienie. Było spowodowane tym, że w piątek zapomniałam jaki jest dzień. Natomiast w sobotę już nie miałam jak wstawić notki gdyż w moim miejscowości odbywał się festiwal, na który chciałam pójść. PRZEPRASZAM!
-------------------
Biały smok rozpostarł skrzydła. Leila załapała się mocno a
bestia wzbiła się w powietrze. Po chwili byli już wyżej niż góry, na których
przed momentem się znajdowali.
- Jak ci się podoba widok? – Leila usłyszała głos króla w
swojej głowie.
- Jak ty to.. – Spytała dziewczyna w lekkim szoku.
- Telepatia. Smoki często się nią posługują szczególnie w
swej naturalnej postaci. – Wyjaśnił. Dziewczyna rozejrzała się. Byli tak wysoko,
że widziała stąd niemal całe Śródziemie. Morze pięknie mieniło się w blasku
słońca. Gdy spojrzała dalej zobaczyła granice Północnego Królestwa i.. swoje
miasto. Z tej odległości wydawało jej się śmiesznie małe. Chciała sprawdzić czy
zobaczy też stolicę, lecz była za linią wzroku. Rozglądała się uważnie przy
okazji starając się zapamiętać jak najwięcej, gdy znów usłyszała głos.
- Spójrz w drugą stronę. – Dziewczyna powoli odwróciła głowę,
po czym jej oczom ukazał się niezwykły widok. Góry, lasy, rzeki i wodospady
wszystko układało się w bajkową mozaikę.
- To ziemie Wschodu. – Powiedziała jakby sama do siebie. Po
lewej widziała ogromny las z drzewami tak wysokimi, że prawie dorównywały górom
odcinającym drogę do tej pięknej krainy. Zobaczyła też wielką rzekę
odgradzającą las od pustyni za nim. Za pustynią znajdowała się wielka góra, na
której można było dostrzec mieniący się w słońcu pałac. Po prawej, widać było
bagna. Dziewczyna podziwiała góry i doliny, skalne i piaszczyste pustkowia,
lecz gdy sięgnęła wzrokiem na horyzont coś ją zaniepokoiło. Dziwna mroczna aura
rozciągała się nad tamtejszymi ziemiami. Leilę przeszły ciarki, gdy to
zobaczyła. Ten widok szczególnie wyróżniał się na tle piękna Wschodnich ziem.
- Co to jest? – Wskazała palcem na horyzont.
- Thin-Londe. „Szara przystań”. To ziemia mrocznych elfów.
Lepiej się tam nie zbliżać inaczej możesz zostać obiektem ich eksperymentów. – Dziewczyna słysząc słowa króla przypomniała
sobie Zandera. Nie wydawał się jej szczególnie groźny. Zastanawiała się czy to
tylko pozory czy coś więcej. Ciekawość jednak wzięła górę nad rozmyślaniami.
- A ten gigantyczny las? Ma jakąś nazwę?
- Tak. To las Taur-Galadh. To Królestwo
leśnych elfów. W ich języku znaczy to tyle, co „las wysokich drzew”. Ten rodzaj
elfów niezwykle zwinnie porusza się miedzy drzewami, więc to dla nich idealne środowisko.
- A ta wielka góra za pustynią? Ta, na
której widać wodospady i pałac.
- To góra Aikna. Zamieszkana przez elfy wysokiego
rodu. W ich języku oznacza to po prostu „święta” góra. A pałac, który widzisz
należy do ich władcy.
- Dlaczego nazwali ją świętą?
- Podobno wewnątrz góry znajduje się
pradawne sanktuarium ich bóstwa.
- Właściwie to… czemu nazywane są elfami
„wysokiego rodu”?
- Elfy te w porównaniu do leśnych i
mrocznych są podobne do tych z przed wieków. Nie zmieniły za wiele w sposobie
życia i kulturze. No może oprócz podejścia do obcych. Są raczej wrogo
nastawione. No i w przeciwieństwie do swych przodków potrafią walczyć bronią.
- O tym, że walczą słyszałam. Mama
wspominała mi kiedyś, że każdy z tych trzech rodzajów elfów walczy inaczej. Leśne
posługują się łukami. Te wysokiego rodu mieczami a mroczne… Właściwie to jak
walczą mroczne elfy? Czy przypadkiem też nie posługują się mieczem? –
Dziewczyna była przekonana, że Zander posługiwał się mieczem podczas walki.
- Nie. Nie jest im potrzebny. Mroczne
elfy posługują się głównie magią. Ale wiara w to, że użyją przypisanej im broni
może być zgubna. Każda z trzech odmian ma wspólne korzenie, więc może
posługiwać się dowolną bronią. Pod tym względem potrafią być nieprzewidywalni
tak samo jak ludzie. – Dziewczyna słuchała go uważnie, lecz zauważyła, że coś
czerwonego o sporych rozmiarach przefrunęło nieopodal lasu leśnych elfów.
- Czy na ziemiach Wschodu są jeszcze
jakieś stworzenia, których nie ma u nas.
- Owszem. Jest ich wiele. Ale nie będą ci
obce. Znasz je z legend. Tylko to po nich pozostało na ziemiach zamieszkanych
przez ludzi.
- Czy są niebezpieczne?
- A czy dzikie zwierzęta mogą być
niebezpieczne? To chyba oczywiste. Jest wiele różnych groźnych stworzeń. –
Dziewczyna zastanowiła się chwilę, po czym zapytała.
- Jakie groźne stworzenia można napotkać
w lesie Taur-Galadh?
- Jest ich wiele. O ile Fauny i Centaury
potrafią zostawić cię w spokoju, tak Driady są niebezpieczne. Te leśne nimfy
zabiją cię, gdy tylko cię zobaczą. W tym lesie są też stworzenia, które
nazywacie leśnymi wróżkami.
- To te małe stworzenia podobne do elfów tylko,
że ze skrzydełkami i słodsze? – Spytała uśmiechając się.
- Tak. Jak dla mnie są dość zabawne.
Zachowują się jak dzieci, ale są sympatyczne.
- A w tej rzece też może znajdować się
coś niebezpiecznego? – Wskazała na nią palcem.
- Rzeka, na którą patrzysz nie jest
zwyczajna. Jest ona niezwykle szeroka i głęboka. Wystaje z niej wiele ostrych i
ma silny nurt. Gdyby tego było mało ma ona swoje strażniczki. Syreny. Są to
niezwykłe stworzenia, których śpiew może omamić słuchacza. Wciągają swoją
ofiarę do wody i topią. Niewiele stworzeń dało radę przeżyć spotkanie z nimi.
- A na pustyni? O ile na takim terenie w
ogóle może coś żyć…
- Pustynia sama w sobie jest niebezpieczna.
Z tej perspektywy wydaje się mała, ale przejście jej jest dużym wyzwaniem. Mimo
srogich warunków żyją tam plemiona Khajiitów. Posturę mają ludzką, ale
wyglądają jak koty. Uwielbiają ciepłe piaski pustyni. To plemiona koczownicze i
nigdy nie wiadomo Gdzie można ich spotkać. Są dość spokojne i łatwo można się z
nimi dogadać. Szczególnie jak masz coś, co błyszczy. Mają na tym punkcie słabość.
Oprócz nich są jeszcze Sfinksy. Lepiej będzie, jeśli ich nie spotkasz. Te
dziwne stworzenia zadają ci zagadkę. Jeśli odpowiesz źle to zginiesz.
- Ok. Łapię. Omijać Sfinksy. A na tej
świętej górze?
- Na górze Aikna jest bardzo dużo
stworzeń. Większość jest łagodnych, jeśli jest się dla nich delikatnym. Można
tam spotkać Pegazy, Jednorożce, Feniksy i Harpie. Co prawda te ostatnie mogą
być agresywne. Dopóki będziesz opanowana i nie będziesz się zbliżać nic ci nie
zrobią.
Lepiej wystrzegać się Chimer. Są bardzo
agresywne i silne. Lecz kiepsko u nich z zwinnością. Ciekawym stworzeniem jest
Satori. To stworzenie przypomina małpę, ale umie posługiwać się każdym
językiem. Jej specyficzną cechą jest to, że potrafi odczytywać czyjeś myśli i
bez zastanowienia wypowiada je na głos.
- Za tą górą są jeszcze inne tereny. Nie
widać ich za dobrze, ale do Thin-Londe jeszcze daleko. Czy tam są stworzenia,
które lepiej omijać?
- Tam też jest wiele stworzeń. Jednak
szczególnie radzę omijać ci Cyklopów. Są bardzo nieprzewidywalne. Czasem można
spotkać tam Gryfa. Jest dzikie i mięsożerne, więc lepiej zachować czujność. Jeśli chcesz schronić się w jaskini
raczę uważać na Bazyliszka. Swoim wzrokiem może zmienić cię w kamień. Można też napotkać Mantykorę. Dla zwykłego
człowieka to oznacza śmierć. W ogonie tego zwierzęcia znajduje się silna
trucizna. Poluje ono na każdą człekokształtną istotę.
- Skoro Tak to,
jakie istoty podobne ludziom tam żyją?
- Nie wiadomo mi nic
o takich stworzeniach a Mantykory zabijają zazwyczaj podróżnych.
- Bagna wydają się niebezpieczne. Co tam
można spotkać?
- Na bagnach żyją głównie Argonianie. To
rasa podobna posturą do ludzi, lecz z wyglądu do jaszczurki. Jest kilka wiosek
tych stworzeń. Nigdy nie wiadomo jak się zachowają. Mówią w swoim własnym języku,
który przypomina piski i powarkiwania, ale potrafią mówić też waszym
języku. Jak ma się pecha można też
spotkać kappę. To samotnicy, więc nie ma ich wiele. Są strasznie złośliwi,
silni i niebezpieczni. Lepiej omijać ich szerokim łukiem.
- A te mroczne ziemie na horyzoncie? Czy
na tym terenie są jakieś stworzenia?
- Oprócz mrocznych elfów są tam też
Dedry. To nietypowe i potężne stworzenia. Są prawie nieśmiertelne. Zaistniały w
podobny sposób, co ja. Po prostu pojawiły się przed wiekami. Władają magią, ale
też posługują się bronią. Zwykły człowiek nie ma z nimi szans. Na szczęście
często zaszywają się w swoich ogromnych zamczyskach i nie obchodzi ich, co się
dzieje poza nim. Mają swoich wyznawców i często są uważane za bóstwa. Poza nimi
istnieją też Atronachy elfy nazywają je Żywiołakami a wy je nazywacie
Chowańcami.
- Ach to te dziwne straszne stworzenia
przyzywane przez magów? Ogromne wilki, Dziwne skalne twory, płonące lub
zbudowane z wody duchy lub te metalowe świecące stworzenia. Są straszne.
- Tak. To o nie chodzi. Pochodzą właśnie
z tych ziem i są z nich chwilowo ściągane przy pomocy czarów. Wtedy magia hipnotyzuje
je i atakują tylko wrogów przyzywającego, lecz w naturalnym środowisku zabiją każdego,
kogo spotkają. Najpotężniejsza jest jednak zawsze matka Atronachów. Zazwyczaj
jest trzy razy większa i nigdy nie jest sama. W jej pobliżu jest mnóstwo jej dzieci,
które bronią jej zacięcie usiłując cię zabić nawet, gdy jesteś jeszcze daleko.
- Wschód jest bardziej niebezpieczny
nisze ziemie. – Stwierdziła Leila. Smok zrobił kiła kółek by dziewczyna jeszcze
chwilę mogła pooglądać widoki i delikatnie opadł znów na swoje miejsce.
- No a co z Orkami? Gdzie one mają swoje
ziemie? – Spytała zsiadając ze smoka.
- Orki żyją u podnóża gór.
- A Krasnoludy?
- Zamieszkują wyższe tereny. Ich osady są
prawie u szczytu gór a one same drążą w górach tunele wydobywając z nich surowce.
- Ach. To, dlatego orki tak często
atakują krasnoludy. One walczą o teren tak?
- Nie zupełnie. Orki nie robią tego dla
siebie. Chcą mnie osłabić na rozkaz Sanguisa.
- Co?! Dlaczego?
- Dopóki jestem słaby nie sprawię mu
problemu. Nie mogę zrobić nic by odebrać swoją własność. – Leila zrozumiała, w
jakiej sytuacji znalazł się król i poczuła, że chce mu pomóc. Postanowiła porozmawiać,
z Castielem. W końcu skoro to jego syn na pewno też będzie chciał mu pomóc. Chłopak
był w swojej komnacie. Jak zwykle czytaj książkę siedząc na fotelu, gdy do
pomieszczenia weszła Leila. Dziewczyna wyła tak zaaferowana sytuacją, że nawet
nie zapukała.
- Castiel nie uwierzysz, czego się
dowiedziałam. – Stanęła przed nim. Chłopak spojrzał na nią lekko zaskoczony i
odłożył książkę.
- No słucham. – Leila opowiedziała mu o wszystkim,
co widziała i co powiedział jej Aeternus. Była przy tym bardzo podekscytowana.
Wspomniała mu też o tym, co dowiedziała się od niego przed tym jak książę do
nich dołączył w komnacie z kominkiem. Połączyła te wszystkie fakty i bardzo
chciała pomóc królowi. Castiel słuchał jej uważnie w milczeniu. Gdy skończyła i
patrzyła na niego oczekując odpowiedzi westchnął.
- Czy ty naprawdę musisz ignorować
wszystkie negatywne informacje? Biednemu smokowi odebrano serce. Król musi
zostać na górze i chronić poddanych. Tak? – Leila nie wiedziała, o co mu może
chodzić. Przecież tak było. Smok bronił mieszkańców góry, przez co był za słaby
by odebrać, co jego.
- A czy to nie jest przypadkiem tak, że
smok w zamian za ochronę żąda krwi niewinnych młodych dziewczyn? Wykorzystuję
młodą księżniczkę by ta ukryła klucz do władzy nad sercem z dala od Sanguisa, a
ta przypłaca to życiem. I nie pomyślałaś o tym, że to dziwne, że mówi ci o wszystkim,
choć ukrywał się w tym zamku od dawna i wie, że chcesz opuścić to miejsce? –
Dziewczyna z wrażenia usiadła na łóżko, przy którym stała. Nie widziała tego w
taki sposób. Jednak jedna część wypowiedzi księcia przykuła jej uwagę.
- Uważasz, że wykorzystał królową Raven?
- Oczywiście, że tak. Była silną kobietą
i kochała go. Wiedział o tym i to wykorzystał. Gdyby księgi tam nie było
Sanguis nie miałby, po co atakować zamku, a ona by żyła. – Dziewczyna nie wiedziała,
co ma odpowiedzieć. Miała mętlik w głowie. Jeszcze chwilę temu myślała, że
pomoc jest dobrym pomysłem, lecz teraz nie była tego taka pewna. Książę widząc,
że się waha powiedział.
- Zdajesz sobie sprawę, że jeśli mój
ojciec odzyska swoje serce to nic go już nie powstrzyma? Nie będzie musiał się
ukrywać. Czy pamiętasz jeszcze legendy o nim? To wróci…
- Masz rację. To nie jest takie
proste. – Lecz po chwili dodała.
- Lecz Sanguis też nie powinien posiadać
jego serca. – Spojrzała na Księcia z determinacją.
- Chcesz mu je odebrać?
- Tak. Dla dobra wszystkich.
piątek, 4 lipca 2014
"Tenebris: Powrót Smoków" cz.15 Sen.
Zander, Anna i Armin odeskortowywali Charlotte do jej domu.
Dziewczyna była niezwykle cicha i smutna. Gdy dotarli do Marelandu ich oczom w
oddali ukazało się sporych rozmiarów miasto.
- A więc to twój dom Charlott? Całkiem tu ładnie. –
Stwierdził Armin wioząc dziewczynę na swoim koniu. Ta jednak nie odezwała się.
Wciąż była zamyślona i smutna. Gdy dotarli do miasta zapadał zmierzch.
Pochodnie przy domach dawały wystarczająco dużo światła. Kamienne uliczki sprawiały,
że stukot końskich kopyt był o wiele głośniejszy.
- To ten duży dom koło dziedzińca. – Charlott wskazała
budynek palcem. Podjechali pod niego. Dziewczyna zapukała do drzwi. Po chwili
gruby mężczyzna z łysinką otworzył im drzwi. Był już w nocnej koszuli z
świecznikiem w ręku. Widząc dziewczynę uśmiechną się uradowany.
- Charlott! Skarbie gdzieś ty była tyle czasu?
Mój powóz został zaatakowany wujku. Ci ludzie pomogli mi
wrócić do domu. Byli dla mnie bardzo mili. – Powiedziała wskazując na pozostałą
trójkę. Mężczyzna przyjrzał się im uważnie.
- Oj tak. Należy im się nagroda. Zaczekajcie chwilę. A ty
Charlott pożegnaj się i do domu. – Zniknął na chwilę za drzwiami.
- Do widzenia Charlott. – Powiedział Armin. Anna i Zander
pomachali jej tylko.
- Dziękuję wam za wszystko. Podziękujcie też Castielowi i
Leili. I koniecznie przekażcie jej pieniądze. Do widzenia. – Pożegnała się
grzecznie i wróciła do domu. Mężczyzna wręczył Annie dość ciężką sakiewkę ze
złotymi monetami.
- Dziękuję wam bardzo. – Powiedział i wrócił do domu. Armin
odwrócił się przodem do Zandera i Anny a następnie wymijając ich powiedział z
uśmiechem.
- No! To teraz idziemy po nasze zguby.
- A nie lepiej najpierw trochę odpocząć? I tak nie
znajdziemy ich tak łatwo. – Powiedział Zander.
-NIE! – Krzyknęli na niego chórkiem towarzysze. Anna
wyglądała na wręcz oburzona jego pomysłem.
- Musimy go znaleźć jak najszybciej. Nie wiem czy mu się coś
nie stało. A jak jest w niebezpieczeństwie? – Kobieta mówiła ciągiem i na
koniec spojrzała błagalnie na elfa.
- Dobrze już dobrze. Idziemy. Tylko przestań panikować.
Twojemu dziecku nic nie grozi. – Ostatnie zdanie wypowiedział wywracając
wzrokiem. Kobieta naburmuszyła się słysząc to. Zander trafił w sedno. Od
śmierci Raven Anna traktowała chłopaka jakby był jej dzieckiem. Zawsze się o
niego troszczyła, lecz gdy zabrakło jego matki ktoś musiał ją zastąpić. Przez
te lata pokochała chłopca i teraz bardzo się o niego martwi. Zander też
odczuwał niepokój o swojego podopiecznego, ale wiedział, co chłopak potrafi i
jaki ma talent. Sam nauczył go zaklęć, które pomogą mu przeżyć. Wiedział, że księciu
nic nie będzie. Mimo to wolał nie denerwować kobiety i skupił się na szukaniu
chłopaka.
- Mam dobrą i złą wiadomość. Od której mam zacząć? – Spytał
po chwili skupienia i ciszy elf.
- Od złej. – Powiedział Armin a Anna tylko zmarszczyła brwi
z niepokojem.
- Castiel jest na górze krasnoludów. I w dodatku wyczuwam w
jego pobliżu kogoś podobnego do niego.
- Czekaj.. czyli podobna bestia do tej, w jaką zmienił się
książę jest razem z nim i to na górach graniczących ze Wschodem? No świetnie..
– Powiedział zrezygnowany wojownik.
- Nie zupełnie..
- To znaczy?
- To coś jest silniejsze od niego.
- To mnie miało pocieszyć?
- A ta dobra wiadomość? – Wtrąciła się rudowłosa kobieta.
- Wyczuwam też Leilę. Oboje żyją i nic im nie jest.
- Zawsze coś. – Stwierdziła Anna, po czym wsiadła na konia i
pojechała w stronę gór. W ślad za nią wyruszyli mężczyźni.
Był już późny wieczór, gdy Castiel kręcił się na łóżku nie
mogąc spać. W końcu poddał się i wstał. Postanowił przespacerować się po
pałacu. Idąc długimi korytarzami, co chwilę mijał duże okna, przez które było
widać część dziedzińca. Książę spoglądając przez jedno z nich zapatrzył się na
wysoką wierzę pałacu stojącą nieopodal. W oknach tej wierzy tliło się jeszcze
słabe światło świec. Zastanawiał go fakt, że wieża była jakby osobną budowlą a
nie częścią pałacu. Z zamyśleń wyrwał go czyjś głos.
- Ładna noc. - Castiel nawet nie poczuł, kiedy jego ojciec
znalazł się zaraz za nim. Chłopak odwrócił się lekko zaskoczony i odparł.
- Tak. Spokojna. – Przetarł oczy ręką. Jego ojciec oprócz
zwykłego ubioru miał na sobie ciepły czarny płaszcz. Chłopak widząc to dodał.
- I trochę chłodna. – Król delikatnie się uśmiechną na te
słowa.
- Nie możesz spać?
- Tak. Często tak mam. – Castiel oparł się o ścianę i potarł
ramiona. Król zamyślił się na chwilę, po czym powiedział z lekkim uśmiechem.
- Chodź za mną. – Castiel posłuchał go i posłusznie podążył
zanim podążył. Szli wzdłuż korytarza, po czym przechodząc przez jedne z drzwi
na jego końcu zaczęli schodzić po krętych schodach. Byli już dość głęboko, gdy
dotarli do sporych rozmiarów wrót. Po przejściu przez nie oczom chłopaka
ukazała się gigantycznych rozmiarów jaskinia po brzegi wypełniona zlotem i
cennymi klejnotami. Oświetlały ją pochodnie rozmieszczone w różnych miejscach a
klejnoty rozpraszały ich blask rzucając różnokolorowe światło.
- Gdzie my jesteśmy? – Spytał i zaczął ziewać. Nagle poczuł,
że ogarnia go silne zmęczenie.
- To skarbiec krasnoludów. I moja sypialnia. Złoto usypia smoki. – Powiedział
podtrzymując ramieniem chłopaka, który trochę się zachwiał.
- Czas spać. Jesteś już bardzo zmęczony. – Powiedział i
sprowadził chłopaka po schodkach na stos złotych monet. Ten jak w jednym
momencie zasnął jak zaczarowany. Ojciec przykrył go swoim płaszczem, po czym
sam przemienił się w smoka, ułożył koło niego i zasną.
Castiel ockną się dopiero trzy dni później. Nad sobą
zobaczył trochę zaskoczoną Leilę.
- O! Jednak obudziłeś się wcześniej niż przewidywał twój
ojciec. Wiedziałam! Haha. Wygrałam! – Powiedziała uradowana.
- Co wygrałaś? – Spytał z rozbawieniem chłopak.
- No zakład z twoim ojcem! – Wstała i pomogła wstać
chłopakowi.
- Hej! Akre! Jednak obudził się wcześniej! – Wołała do
kobiety stającej przy drzwiach. Ta z uśmiechem pokiwała głową potakująco i
wyszła.
- Powiedział, że jak wygram to pozwoli mi zobaczyć jak to jest,
gdy się lata. Niby już dzięki tobie trochę wiem. Ale zobaczyć świat ze grzbietu
smoka to dopiero coś! – Mówiła jak najęta.
- Chwila. Jak to dzięki mnie już trochę wiesz?
- A no tak. Ty nic jak zwykle nie pamiętasz. Wtedy po
porwaniu przez tych dziwnych ludzi znów się przemieniłeś. Porwałeś mnie na tą
górę. W sumie to się z tego cieszę. Dzięki tobie żyjemy.
- Domyślałem się, że tak było.
- W sumie jak tak teraz o tym mówimy…
- Tak?
- Czemu nigdy nie przemieniłeś się zupełnie w smoka?
- Nie wiem. Do spotkania z ojcem nawet nie wiedziałem, czym
właściwie jestem. Nie panuję nad tym tak jak on.
- Może musisz się tego nauczyć?
- Skoro to moja natura to nie powinienem mieć takiej
potrzeby.
- Hmm.. Widocznie tego nie chcesz.
- Co masz na myśli?
- No, bo przemieniłeś się w pewnym stopniu tylko dwa razy. W
obu przypadkach miałeś konkretny powód by to zrobić.
- Możesz mieć rację. – Castiel już zaczął się nad tym zastanawiać,
lecz Leila pociągnęła go za sobą na zewnątrz. Dzienne światło trochę go raziło.
Półmrok jaskini bardziej mu odpowiadał.
Dziewczyna zaprowadziła go do sporej Sali bankietowej, w
której znajdował się wielki podłużny stół wypełniony jedzeniem.
- Smoki chyba mają wilczy apetyt. – Powiedziała kierując
wzrok na zdezorientowanego księcia.
- To wszystko dla ciebie. Akre powiedziała, że smoki muszą
dużo jeść żeby być spokojne.
- Nie przypominam sobie bym dużo jadł a mimo to nigdy nie
byłem agresywny.
- A! Tak. Twój ojciec wspominał mi, że byłeś niezwykle
zmęczony i to, dlatego zawsze byłeś tak spokojny. Ale teraz, gdy już się
wyspałeś i nabrałeś sił to się może zmienić. Powiedział też coś o głodzie krwi,
ale nie wiedziałam, o co mu może chodzić. Niestety, gdy spytałam nie
wytłumaczył mi nic tylko zmienił temat.
- Głodzie krwi.. hm? – Castielowi przypomniała się rozmowa z
Akre. I szybko dodał.
- Lepiej będzie jak nie będziesz dopytywać. Skoro ci tego
nie wytłumaczył to widocznie ma powód. – Usiedli przy stole. Castiel zaczął
jeść i musiał przyznać, że w życiu jeszcze nie czół takiego głodu.
- Wiesz zastanawiam się.. – Dziewczyna wyglądała jakby
wahała się czy mu o czymś powiedzieć.
- Tak? – Spytał.
- Podczas gdy spałeś. Drugiej nocy. Widziałam coś dziwnego.
– Dziewczyna mówiła szeptem, ale tak by ją usłyszał.
- Krasnoludy prowadziły jakąś młodą kobietę. Wyglądało to
tak jakby była ich więźniem. Tylko, że ta kobieta była człowiekiem. Zdziwiło
mnie to, bo oprócz nas nie widziałam tu innych ludzi. A skoro była więźniem to,
czemu nie stanęła przed królem? I czemu robili to w nocy? Nic z tego nie
rozumiem. – Castiel niepewnie przełknął. Nie wiedział, co ma jej odpowiedzieć.
Lepiej było by nie wiedziała o tym, co dowiedział się do Akre, ale z drugiej
strony wiedziała już za dużo i nie chciał żeby się w coś wpakowała. Po dłuższym
zastanowieniu odpowiedział jej.
- To ofiara.
- Ofiara?
- Tak.
- Dla kogo? – Dziewczyna patrzyła na niego zdziwiona i
zaniepokojona. Widać było, że już się domyśliła, o co w tym wszystkim chodzi i
nie podoba jej się to. Castiel przerwał posiłek i spojrzał na nią z uwaga.
- Dla smoka.
- Twój ojciec pożera ludzi? A ja byłam z nim tyle razy sam
na sam. O bogowie. Cud, że w ogóle żyję.– Jak widać trudno było jej to
zaakceptować.
- Nie zwykłych ludzi. Dziewicę.
- Dzięki. Poczułam się lepiej.– Powiedziała sarkastycznie
wywracając oczami.
- Spokojnie. Tobie nie zrobi krzywdy.
- Skąd ta pewność?
- Bo wtedy ja.. – Przerwał. I zamyślił się.
- Bo wtedy ty co?
- Nic. Zapomnij o tym.
- Castiel!
- Co?
- Mówisz mi coś takiego a później zostawiasz mnie w
niepewności? – Dziewczyna była trochę poirytowana jego zachowaniem. Ten
uśmiechną się lekko i powiedział.
- Tak. Dokładnie tak. – Już chciała mu coś powiedzieć, lecz
do Sali wszedł król.
- Witajcie. – Uśmiechną się do nich. Oboje od razu skupili
na nim swoją uwagę.
- Nie spodziewałem się, że obudzisz się tak szybko. –
Skierował swoje słowa do syna. Ten tylko się uśmiechnął. Chciał coś powiedzieć,
lecz Leila była szybsza.
- Wygrałam! Teraz czekam na nagrodę. – Dziewczyna wyglądała
na bardzo zadowoloną. Król uśmiechną się.
- Dajmy mu trochę spokoju. - Kiwną do dziewczyny by poszła
za nim. Ta od razu wstała i pobiegła w jego stronę z uśmiechem. Castiel
stwierdził w myślach, że dziewczyna niezwykle szybko akceptuje sytuację, w
jakiej się znajduje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)