Na wstępie chciałam przeprosić za spóźnienie. Było spowodowane tym, że w piątek zapomniałam jaki jest dzień. Natomiast w sobotę już nie miałam jak wstawić notki gdyż w moim miejscowości odbywał się festiwal, na który chciałam pójść. PRZEPRASZAM!
-------------------
Biały smok rozpostarł skrzydła. Leila załapała się mocno a
bestia wzbiła się w powietrze. Po chwili byli już wyżej niż góry, na których
przed momentem się znajdowali.
- Jak ci się podoba widok? – Leila usłyszała głos króla w
swojej głowie.
- Jak ty to.. – Spytała dziewczyna w lekkim szoku.
- Telepatia. Smoki często się nią posługują szczególnie w
swej naturalnej postaci. – Wyjaśnił. Dziewczyna rozejrzała się. Byli tak wysoko,
że widziała stąd niemal całe Śródziemie. Morze pięknie mieniło się w blasku
słońca. Gdy spojrzała dalej zobaczyła granice Północnego Królestwa i.. swoje
miasto. Z tej odległości wydawało jej się śmiesznie małe. Chciała sprawdzić czy
zobaczy też stolicę, lecz była za linią wzroku. Rozglądała się uważnie przy
okazji starając się zapamiętać jak najwięcej, gdy znów usłyszała głos.
- Spójrz w drugą stronę. – Dziewczyna powoli odwróciła głowę,
po czym jej oczom ukazał się niezwykły widok. Góry, lasy, rzeki i wodospady
wszystko układało się w bajkową mozaikę.
- To ziemie Wschodu. – Powiedziała jakby sama do siebie. Po
lewej widziała ogromny las z drzewami tak wysokimi, że prawie dorównywały górom
odcinającym drogę do tej pięknej krainy. Zobaczyła też wielką rzekę
odgradzającą las od pustyni za nim. Za pustynią znajdowała się wielka góra, na
której można było dostrzec mieniący się w słońcu pałac. Po prawej, widać było
bagna. Dziewczyna podziwiała góry i doliny, skalne i piaszczyste pustkowia,
lecz gdy sięgnęła wzrokiem na horyzont coś ją zaniepokoiło. Dziwna mroczna aura
rozciągała się nad tamtejszymi ziemiami. Leilę przeszły ciarki, gdy to
zobaczyła. Ten widok szczególnie wyróżniał się na tle piękna Wschodnich ziem.
- Co to jest? – Wskazała palcem na horyzont.
- Thin-Londe. „Szara przystań”. To ziemia mrocznych elfów.
Lepiej się tam nie zbliżać inaczej możesz zostać obiektem ich eksperymentów. – Dziewczyna słysząc słowa króla przypomniała
sobie Zandera. Nie wydawał się jej szczególnie groźny. Zastanawiała się czy to
tylko pozory czy coś więcej. Ciekawość jednak wzięła górę nad rozmyślaniami.
- A ten gigantyczny las? Ma jakąś nazwę?
- Tak. To las Taur-Galadh. To Królestwo
leśnych elfów. W ich języku znaczy to tyle, co „las wysokich drzew”. Ten rodzaj
elfów niezwykle zwinnie porusza się miedzy drzewami, więc to dla nich idealne środowisko.
- A ta wielka góra za pustynią? Ta, na
której widać wodospady i pałac.
- To góra Aikna. Zamieszkana przez elfy wysokiego
rodu. W ich języku oznacza to po prostu „święta” góra. A pałac, który widzisz
należy do ich władcy.
- Dlaczego nazwali ją świętą?
- Podobno wewnątrz góry znajduje się
pradawne sanktuarium ich bóstwa.
- Właściwie to… czemu nazywane są elfami
„wysokiego rodu”?
- Elfy te w porównaniu do leśnych i
mrocznych są podobne do tych z przed wieków. Nie zmieniły za wiele w sposobie
życia i kulturze. No może oprócz podejścia do obcych. Są raczej wrogo
nastawione. No i w przeciwieństwie do swych przodków potrafią walczyć bronią.
- O tym, że walczą słyszałam. Mama
wspominała mi kiedyś, że każdy z tych trzech rodzajów elfów walczy inaczej. Leśne
posługują się łukami. Te wysokiego rodu mieczami a mroczne… Właściwie to jak
walczą mroczne elfy? Czy przypadkiem też nie posługują się mieczem? –
Dziewczyna była przekonana, że Zander posługiwał się mieczem podczas walki.
- Nie. Nie jest im potrzebny. Mroczne
elfy posługują się głównie magią. Ale wiara w to, że użyją przypisanej im broni
może być zgubna. Każda z trzech odmian ma wspólne korzenie, więc może
posługiwać się dowolną bronią. Pod tym względem potrafią być nieprzewidywalni
tak samo jak ludzie. – Dziewczyna słuchała go uważnie, lecz zauważyła, że coś
czerwonego o sporych rozmiarach przefrunęło nieopodal lasu leśnych elfów.
- Czy na ziemiach Wschodu są jeszcze
jakieś stworzenia, których nie ma u nas.
- Owszem. Jest ich wiele. Ale nie będą ci
obce. Znasz je z legend. Tylko to po nich pozostało na ziemiach zamieszkanych
przez ludzi.
- Czy są niebezpieczne?
- A czy dzikie zwierzęta mogą być
niebezpieczne? To chyba oczywiste. Jest wiele różnych groźnych stworzeń. –
Dziewczyna zastanowiła się chwilę, po czym zapytała.
- Jakie groźne stworzenia można napotkać
w lesie Taur-Galadh?
- Jest ich wiele. O ile Fauny i Centaury
potrafią zostawić cię w spokoju, tak Driady są niebezpieczne. Te leśne nimfy
zabiją cię, gdy tylko cię zobaczą. W tym lesie są też stworzenia, które
nazywacie leśnymi wróżkami.
- To te małe stworzenia podobne do elfów tylko,
że ze skrzydełkami i słodsze? – Spytała uśmiechając się.
- Tak. Jak dla mnie są dość zabawne.
Zachowują się jak dzieci, ale są sympatyczne.
- A w tej rzece też może znajdować się
coś niebezpiecznego? – Wskazała na nią palcem.
- Rzeka, na którą patrzysz nie jest
zwyczajna. Jest ona niezwykle szeroka i głęboka. Wystaje z niej wiele ostrych i
ma silny nurt. Gdyby tego było mało ma ona swoje strażniczki. Syreny. Są to
niezwykłe stworzenia, których śpiew może omamić słuchacza. Wciągają swoją
ofiarę do wody i topią. Niewiele stworzeń dało radę przeżyć spotkanie z nimi.
- A na pustyni? O ile na takim terenie w
ogóle może coś żyć…
- Pustynia sama w sobie jest niebezpieczna.
Z tej perspektywy wydaje się mała, ale przejście jej jest dużym wyzwaniem. Mimo
srogich warunków żyją tam plemiona Khajiitów. Posturę mają ludzką, ale
wyglądają jak koty. Uwielbiają ciepłe piaski pustyni. To plemiona koczownicze i
nigdy nie wiadomo Gdzie można ich spotkać. Są dość spokojne i łatwo można się z
nimi dogadać. Szczególnie jak masz coś, co błyszczy. Mają na tym punkcie słabość.
Oprócz nich są jeszcze Sfinksy. Lepiej będzie, jeśli ich nie spotkasz. Te
dziwne stworzenia zadają ci zagadkę. Jeśli odpowiesz źle to zginiesz.
- Ok. Łapię. Omijać Sfinksy. A na tej
świętej górze?
- Na górze Aikna jest bardzo dużo
stworzeń. Większość jest łagodnych, jeśli jest się dla nich delikatnym. Można
tam spotkać Pegazy, Jednorożce, Feniksy i Harpie. Co prawda te ostatnie mogą
być agresywne. Dopóki będziesz opanowana i nie będziesz się zbliżać nic ci nie
zrobią.
Lepiej wystrzegać się Chimer. Są bardzo
agresywne i silne. Lecz kiepsko u nich z zwinnością. Ciekawym stworzeniem jest
Satori. To stworzenie przypomina małpę, ale umie posługiwać się każdym
językiem. Jej specyficzną cechą jest to, że potrafi odczytywać czyjeś myśli i
bez zastanowienia wypowiada je na głos.
- Za tą górą są jeszcze inne tereny. Nie
widać ich za dobrze, ale do Thin-Londe jeszcze daleko. Czy tam są stworzenia,
które lepiej omijać?
- Tam też jest wiele stworzeń. Jednak
szczególnie radzę omijać ci Cyklopów. Są bardzo nieprzewidywalne. Czasem można
spotkać tam Gryfa. Jest dzikie i mięsożerne, więc lepiej zachować czujność. Jeśli chcesz schronić się w jaskini
raczę uważać na Bazyliszka. Swoim wzrokiem może zmienić cię w kamień. Można też napotkać Mantykorę. Dla zwykłego
człowieka to oznacza śmierć. W ogonie tego zwierzęcia znajduje się silna
trucizna. Poluje ono na każdą człekokształtną istotę.
- Skoro Tak to,
jakie istoty podobne ludziom tam żyją?
- Nie wiadomo mi nic
o takich stworzeniach a Mantykory zabijają zazwyczaj podróżnych.
- Bagna wydają się niebezpieczne. Co tam
można spotkać?
- Na bagnach żyją głównie Argonianie. To
rasa podobna posturą do ludzi, lecz z wyglądu do jaszczurki. Jest kilka wiosek
tych stworzeń. Nigdy nie wiadomo jak się zachowają. Mówią w swoim własnym języku,
który przypomina piski i powarkiwania, ale potrafią mówić też waszym
języku. Jak ma się pecha można też
spotkać kappę. To samotnicy, więc nie ma ich wiele. Są strasznie złośliwi,
silni i niebezpieczni. Lepiej omijać ich szerokim łukiem.
- A te mroczne ziemie na horyzoncie? Czy
na tym terenie są jakieś stworzenia?
- Oprócz mrocznych elfów są tam też
Dedry. To nietypowe i potężne stworzenia. Są prawie nieśmiertelne. Zaistniały w
podobny sposób, co ja. Po prostu pojawiły się przed wiekami. Władają magią, ale
też posługują się bronią. Zwykły człowiek nie ma z nimi szans. Na szczęście
często zaszywają się w swoich ogromnych zamczyskach i nie obchodzi ich, co się
dzieje poza nim. Mają swoich wyznawców i często są uważane za bóstwa. Poza nimi
istnieją też Atronachy elfy nazywają je Żywiołakami a wy je nazywacie
Chowańcami.
- Ach to te dziwne straszne stworzenia
przyzywane przez magów? Ogromne wilki, Dziwne skalne twory, płonące lub
zbudowane z wody duchy lub te metalowe świecące stworzenia. Są straszne.
- Tak. To o nie chodzi. Pochodzą właśnie
z tych ziem i są z nich chwilowo ściągane przy pomocy czarów. Wtedy magia hipnotyzuje
je i atakują tylko wrogów przyzywającego, lecz w naturalnym środowisku zabiją każdego,
kogo spotkają. Najpotężniejsza jest jednak zawsze matka Atronachów. Zazwyczaj
jest trzy razy większa i nigdy nie jest sama. W jej pobliżu jest mnóstwo jej dzieci,
które bronią jej zacięcie usiłując cię zabić nawet, gdy jesteś jeszcze daleko.
- Wschód jest bardziej niebezpieczny
nisze ziemie. – Stwierdziła Leila. Smok zrobił kiła kółek by dziewczyna jeszcze
chwilę mogła pooglądać widoki i delikatnie opadł znów na swoje miejsce.
- No a co z Orkami? Gdzie one mają swoje
ziemie? – Spytała zsiadając ze smoka.
- Orki żyją u podnóża gór.
- A Krasnoludy?
- Zamieszkują wyższe tereny. Ich osady są
prawie u szczytu gór a one same drążą w górach tunele wydobywając z nich surowce.
- Ach. To, dlatego orki tak często
atakują krasnoludy. One walczą o teren tak?
- Nie zupełnie. Orki nie robią tego dla
siebie. Chcą mnie osłabić na rozkaz Sanguisa.
- Co?! Dlaczego?
- Dopóki jestem słaby nie sprawię mu
problemu. Nie mogę zrobić nic by odebrać swoją własność. – Leila zrozumiała, w
jakiej sytuacji znalazł się król i poczuła, że chce mu pomóc. Postanowiła porozmawiać,
z Castielem. W końcu skoro to jego syn na pewno też będzie chciał mu pomóc. Chłopak
był w swojej komnacie. Jak zwykle czytaj książkę siedząc na fotelu, gdy do
pomieszczenia weszła Leila. Dziewczyna wyła tak zaaferowana sytuacją, że nawet
nie zapukała.
- Castiel nie uwierzysz, czego się
dowiedziałam. – Stanęła przed nim. Chłopak spojrzał na nią lekko zaskoczony i
odłożył książkę.
- No słucham. – Leila opowiedziała mu o wszystkim,
co widziała i co powiedział jej Aeternus. Była przy tym bardzo podekscytowana.
Wspomniała mu też o tym, co dowiedziała się od niego przed tym jak książę do
nich dołączył w komnacie z kominkiem. Połączyła te wszystkie fakty i bardzo
chciała pomóc królowi. Castiel słuchał jej uważnie w milczeniu. Gdy skończyła i
patrzyła na niego oczekując odpowiedzi westchnął.
- Czy ty naprawdę musisz ignorować
wszystkie negatywne informacje? Biednemu smokowi odebrano serce. Król musi
zostać na górze i chronić poddanych. Tak? – Leila nie wiedziała, o co mu może
chodzić. Przecież tak było. Smok bronił mieszkańców góry, przez co był za słaby
by odebrać, co jego.
- A czy to nie jest przypadkiem tak, że
smok w zamian za ochronę żąda krwi niewinnych młodych dziewczyn? Wykorzystuję
młodą księżniczkę by ta ukryła klucz do władzy nad sercem z dala od Sanguisa, a
ta przypłaca to życiem. I nie pomyślałaś o tym, że to dziwne, że mówi ci o wszystkim,
choć ukrywał się w tym zamku od dawna i wie, że chcesz opuścić to miejsce? –
Dziewczyna z wrażenia usiadła na łóżko, przy którym stała. Nie widziała tego w
taki sposób. Jednak jedna część wypowiedzi księcia przykuła jej uwagę.
- Uważasz, że wykorzystał królową Raven?
- Oczywiście, że tak. Była silną kobietą
i kochała go. Wiedział o tym i to wykorzystał. Gdyby księgi tam nie było
Sanguis nie miałby, po co atakować zamku, a ona by żyła. – Dziewczyna nie wiedziała,
co ma odpowiedzieć. Miała mętlik w głowie. Jeszcze chwilę temu myślała, że
pomoc jest dobrym pomysłem, lecz teraz nie była tego taka pewna. Książę widząc,
że się waha powiedział.
- Zdajesz sobie sprawę, że jeśli mój
ojciec odzyska swoje serce to nic go już nie powstrzyma? Nie będzie musiał się
ukrywać. Czy pamiętasz jeszcze legendy o nim? To wróci…
- Masz rację. To nie jest takie
proste. – Lecz po chwili dodała.
- Lecz Sanguis też nie powinien posiadać
jego serca. – Spojrzała na Księcia z determinacją.
- Chcesz mu je odebrać?
- Tak. Dla dobra wszystkich.