piątek, 25 kwietnia 2014

"Tenebris: Powrót smoków" cz.5 Tajemnica Lilian.



  Następny dzień wyglądał podobnie do innych. Jakby nic wczoraj się nie wydarzyło. Castiel nie miał zamiaru zapoznać się bliżej z narzeczoną, lecz widocznie los chciał inaczej gdyż Lilian wraz z młodą służącą znalazły go w bibliotece.
- Wybacz panie, że przeszkadzam, lecz królowa nakazała mi dopilnować byś spędził trochę czasu ze swą narzeczoną. – Chłopak westchną i odłożył książkę, którą czytał zanim mu przerwano.
- W porządku. Chodźmy do ogrodu. To na pewno przyjemniejsze dla ciebie niż siedzenie w murach zamku. – Zwrócił się do Lilian chłopak.
- Wybacz panie, lecz jesteś w błędzie. Nie przepadam za słońcem. – Powiedziała nieśmiało dziewczyna.
- W takim razie chodźmy do salonu. – Dziewczyna uśmiechnęła się i chętnie poszła w stronę wyznaczonego miejsca. Salon był pokojem dość dużym wystrojonym obrazami. Znajdował się tam kominek oraz kanapa, stolik i dwa fotele naprzeciwko niego. Służka dziewczyny zaczęła wyszywać dla zabicia czasu podczas pogawędki młodych.
- Opowiedz mi coś o sobie. – Powiedział chłopak.
- Pochodzę z dość bogatego miasta. Jest trochę mniejsze niż to przy zamku królewskim i budynki są tam trochę bardziej.. strzeliste. Mój ojciec ma zamek na wzgórzu. Mam niewiele służby i często ktoś odchodzi i pojawia się ktoś nowy, ale nie przeszkadza mi to. Mam pięć sióstr i ośmioro braci, ale nie wszyscy jesteśmy z tej samej matki. Mam dość dużą rodzinę i wszyscy mieszkamy razem. Nasz zamek to dość mroczne miejsce, ale mi to odpowiada. Nie przepadam za słońcem.
- To, dlatego masz taką jasną cerę?
- Tak. Piękna prawda? Nawet, gdy wychodzę na spacer osłaniam ciało parasolką. – Powiedziała z uśmiechem.
- Jaki jest twój wiek? Wiem, że kobiet się o to nie pyta, ale jestem bardzo ciekaw.
- Oh. Nic nie szkodzi. Dzisiaj kończę są moje dwunaste urodziny. – Powiedziała z radością w głosie.
- W takim razie powinniśmy to uczcić.
- Właściwie twoje towarzystwo jest moim prezentem od królowej. – Powiedziała lekko się rumieniąc. Castiel uśmiechną się do niej. Rozległo się pukanie do drzwi. Służka z zaskoczenia ukuła się w palec igłą. Lilian od razu zwróciła na to uwagę. Przypatrywała się chwilę kobiecie. Za pozwoleniem do komnaty weszła Anna.
- Castiel możemy chwilę porozmawiać? To zajmie tylko moment.
- W porządku. – Odparł.
- Wybacz. – Powiedział w stronę młodej dziewczyny a ta spojrzała na niego i skinęła głową. Wyszedł za drzwi wraz z Anną.
- Słyszałam przez przypadek jak królowa planuje twój ślub. Jeśli chcesz tego uniknąć radzę ci się pośpieszyć z podjęciem decyzji.
- Podsłuchiwałaś? Nie ładnie. – Powiedział z lekkim uśmiechem.
- Nie podsłuchiwałam po prostu.. Przechodziłam korytarzem i usłyszałam.
- No już.. w porządku. Daj mi jeszcze jeden dzień. To nie takie proste. – Kobieta kiwnęła głową na znak, że się zgada i już chciała odejść, gdy nagle z komnaty rozległ się krzyk. Castiel szybko wszedł z powrotem do salonu, lecz to, co zobaczył zaszokowało go. Na podłodze leżała martwa służka cała we krwi. Nad nią stała Lilian. Dziewczyna miała usta umazane krwią. Jej rozchylone wargi ukazywały ostre kły. Oczy miały przerażającą czerwoną barwę a zakrwawione paznokcie były długie i ostre.
- Ja.. ja nie rozumiem.. Co się ze mną dzieje? – Dziewczyna zaczęła płakać. Sama była przerażona. Zakryła twarz dłońmi i upadła na kolana.
- Proszę pomóż.. – Powiedziała ze łzami w oczach. Chłopak patrzył na to nie mogąc wydusić z siebie słowa. Anna okazała się bardziej opanowana. Podeszła do dziewczyny i złapała ją za ramię zmuszając by wstała.
- Zajmij się nią. – Powiedziała i popchnęła ją w ramiona chłopaka, który jakby oprzytomniał.
- I co ja mam niby zrobić? – Spytał z przerażeniem patrząc na dziewczynę.
- Jest wampirem to widać. Wróci do ludzkiej postaci, ale to może długo potrwać. Do tego czasu dopilnuj by nikt jej nie widział... i zmyj z niej tą krew. Ja się zajmę ciałem. – Powiedziała stanowczo kobieta. Castiel już opanowany spojrzał na wciąż płaczącą dziewczynę i zastanowił się chwilę.
- Chodź ze mną. – Powiedział do dziewczyny i chwycił ją za rękę. Wyszli z komnaty i szli tak chwilę szybkim tempem. Nagle chłopak zatrzymał się pociągną za jeden ze świeczników a ściana rozsunęła się.
- Jak ty to.. – Powiedział wciąż roztrzęsiona dziewczyna. Castiel nie zatrzymując się przeszedł tajnym przejściem do swojej komnaty. Przesunął jeden z obrazów tym samym zamkną przejście.
- Gdy byłem mały lubiłem szukać takich ukrytych tuneli. Są w każdym zamku. Kiedyś jeden z nich uratował mi życie.. – Ostatnie zdanie wypowiedział ze smutkiem w głosie. Okrył dziewczynę płaszczem i przykrył jej głowę kapturem. To samo zrobił ze sobą. Wyszedł z nią na balkon.
- Wiem, że to dla ciebie za jasno, ale nie mamy wyboru. – Powiedział i trzymając się pnączy przeszedł na mor zamku.
- Radzę zdjąć buty. – Powiedział i podał rękę dziewczynie. Lilian posłusznie pozbyła się obuwia z wysokim obcasem i z pomocą Castiela dostała się na mur. Zamkowe mury były grube, lecz śliskie i strome. Castiel ostrożnie stawiał kroki cały czas trzymając za rękę dziewczynę. Tak jak się domyślał z tej strony zamku nikogo nie było oprócz dwóch śpiących leniwych strażników.  Mur kończył się na wierzy, lecz niezbyt wysoko było by zejść z jednej strony na przejście dla strażników. Chłopak zeskoczył i rozłożył ręce by pomóc zejść dziewczynie. Lilian skoczyła w jego ramiona i już po chwili była na stabilnym gruncie. Przemknęli cicho obok strażników i weszli do wieży, która kończyła się wyjściem na dwór. Książę rozejrzał się ostrożnie. Dostrzegł kilku ludzi, więc kazał dziewczynie zaczekać w ukryciu. Sam cicho wkradł się do stajni i osiodłał konia. Wykradł się z nim. Widział jak ktoś przybiegł i zaczął krzyczeć coś o morderstwie. Na jego szczęście ludzie udali się do zamku na wieść o śladach krwi w salonie.
- Ach ta ludzka ciekawość. – Zaśmiał się cicho pod nosem. Wrócił po dziewczynę i pomógł jej wsiąść na konia. Ruszył razem z nią. Gdy byli już poza miastem dziewczyna spytała.
- Dokąd jedziemy?
- W zamku jest kilka przydatnych przejść, ale nie ma żadnego bezpiecznego miejsca. Muszę cię zabrać do mojej kryjówki.
- Kryjówki? Gdzie?
- Do starej wierzy strażniczej. Tam będziesz bezpieczna. Uciekałem tam, gdy mój nauczyciel nie chciał dać mi spokoju. – Dziewczyna wtuliła się w jego ramiona. Gdy już byli na miejscu Castiel zabrał ją do środka.
- Wrócę niedługo. Później przywiozę ci coś na przebranie z zamku. – Powiedział do niej i poszedł po wodę by mogła obmyć się z krwi. Dziewczyna rozejrzała się dookoła. Miejsce to z zewnątrz wyglądało jak ruina, lecz wewnątrz nie przypominało już wierzy strażniczej. Było tam pełno książek i wiele miejsca do siedzenia. Przez niewielkie dziury w murach wpadało wystarczająco dużo światła, lecz nie tak dużo by przeszkadzało dziewczynie. Zdjęła płaszcz i zaczęła oglądać książki. Nie mogła rozpoznać tytułów. Niektóre z nich były dla niej niezrozumiałe. Po chwili uświadomiła sobie, co to są za księgi.
- Zakazana wiedza. – Dziewczyna przyglądał się im, ale bała się którąkolwiek otworzyć. Pamiętała jak nauczycielka mówiła, że są to księgi zawierające wiedzę zakazaną dla ludzi. Bała się tego, że pogłoski o tym, co się dzieje z ludźmi po ich przeczytaniu są prawdą.
- Tylko czy ja wciąż jestem człowiekiem? – Spytała samą siebie. Ze strachem niepewnie wzięła jedną z ksiąg. Zaczęła ją czytać i odkryła, że jest to księga z informacjami o wampirach. Castiel wszedł do pomieszczenia z wiadrem z wodą. Przestraszona dziewczyna szybko odłożyła książkę.
- Nie krępuj się. – Powiedział do niej z lekkim uśmiechem i wyszedł. Dziewczyna obmyła ręce i twarz z krwi, po czym ponownie wzięła księgę. Było tam wszystko, co jest potrzebne. Informację o tym, czym się żywią i w jakiej sytuacji oraz o tym jak długo trwa przemiana. Dziewczyna czytając księgę odkryła, jakimi umiejętnościami może się posługiwać, lecz bała się spróbować to sprawdzać. Przeglądając księgę trafiła na jeszcze jeden rodzaj informacji. Księga informowała mianowicie o tym jak można zabijać wampiry. Dziewczyna przestraszyła się i niechcący upuściła księgę.
- Skoro on je czytał. Będzie chciał mnie zabić? – Pomyślała.
- Nie to niemożliwe. – Wyszeptała.
- Co jest niemożliwe? – Spytał, Castiel stojąc zaraz za nią. Dziewczyna przestraszyła się go i Az podskoczyła. Spojrzała na chłopaka.
- Nic takiego! – Odpowiedziała szybko. Castiel przekrzywił głowę ze zdziwienia. Spojrzał na księgę a później znów na dziewczynę.
- Czasem nadmiar informacji jest szkodliwy. – Powiedział i odłożył książkę na miejsce.
- Po co ci one?
- Co takiego?
- Zakazane księgi? Po co ci są?
- Lubię dużo wiedzieć. – Powiedział z uśmiechem po czym dodał.
- Przebierz się. – Wyszedł z pomieszczenia by nie krępować dziewczyny. Pamiętał jak Anna wtedy na niego zareagowała i co mu powiedziała. Miała rację zrozumiał, że ludzie się wstydzą, lecz wciąż nie mógł pojąć, dlaczego. Dziewczyna przebrała się i dała mu znać, że może już wejść. Cały czas miała wątpliwości. Nie wiedziała, jakie chłopak ma zamiary wobec niej. Zapadł zmrok. Chłopak zapalił świece rozstawione w części pomieszczenia zaraz przy dużym fotelu.
 - Jest już późno. Cierpliwości. Jutro będzie po wszystkim.
- Po prostu położę się spać.
- O ile będziesz w stanie.
- O ile będę w stanie? Co masz na myśli?
- Wampiry to nocne stworzenia. Nie zdziw się, jeśli zaczniesz odczuwać zmęczenie za dnia a w nocy nie będziesz w stanie spać. – Dziewczyna spojrzała na niego i zacisnęła wargi.
- Będę w stanie. – Powiedziała, po czym położyła się z zamiarem zaśnięcia. Castiel wziął jedną z książek usiadł i zaczął czytać. Cisza trwała przez jakiś czas, lecz dziewczyna uniosła się podpierając na łokciach i popatrzyła na Castiela. Chłopak zwrócił na nią uwagę i uśmiechną się.
- Jak ci idzie? – Spytał lekko rozbawionym głosem. Lilian westchnęła.
- Źle.
- Może wolisz usiąść koło mnie i poczytać? – Spytał. Dziewczyna podeszła do niego i usiadła obok na drugim fotelu.
- A ty... nie jesteś śpiący?
- Nie. Nie odczuwam zmęczenia tak jak większość osób. Nie martw się. Często nie przesypiam nocy.
- Ale.. jak to możliwe? Ludzie nie potrafią tyle nie spać. Tak się nie da.
- Jak widać się da. – Powiedział i uśmiechną się do niej delikatnie. Dziewczyna przyglądała się mu chwilę w milczeniu, po czym zaczęła.
- Castiel?
- Tak?
- Co o mnie teraz myślisz? – Patrzyła na niego uważnie. Chłopak zamkną książkę i spojrzał na nią.
- Czemu o to pytasz?
- Widzę, że nie jesteś mną zainteresowany. Dorośli mężczyźni patrzą na mnie w taki sposób… Nie wiem jak to ująć, ale wiem, że chcieliby mieć mnie za żonę. Młodsi po prostu mnie podziwiają. A ty jesteś miły, ale.. nic poza tym. -  Chłopak słysząc to cicho prychną śmiechem. Pokiwał ze zrezygnowaniem głową i powiedział.
- Jesteś taka niewinna. Lilian.. ty.. jesteś jeszcze dzieckiem. – Powiedział uśmiechając się do niej. Widać było, że dziewczyna nie do końca zrozumiała, co ma na myśli.
- Nie rozumiem. Dlaczego patrzysz na mnie inaczej niż oni.
- Nie jestem ani zakochanym małolatem ani.. – Urwał jakby powstrzymał się od dokończenia. I spojrzał w drugą stronę.
- Ani kim? – Spytała cicho dziewczyna.
- Nie ważne. Kiedyś zrozumiesz. – Powiedział.
- Nie jestem dla ciebie wystarczająco ładna? – Spytała po chwili. Castiel wyraźnie zaskoczony tym pytaniem spojrzał na nią.
- Ależ skąd. Jesteś prześliczna. – Powiedział.
- To, czemu nie chcesz się ze mną ożenić? – Castiel nie mógł nic powiedzieć. Nie spodziewał się, że dziewczyna może się o tym dowiedzieć.
- Skąd to wiesz? – Spytał po chwili ciszy.
- Służka usłyszała twoją rozmowę z Anną podczas przyjęcia zaręczynowego. – Chłopak nie wiedział, co powiedzieć. Lilian była smutna. Wpatrywała się w poręcz fotela. Castiel zastanowił się i ze stanowczością w głosie powiedział.
- Przykro mi Lilian, ale twoja uroda mi nie wystarcza. Nie czuję nic do ciebie i pewnie nigdy nic nie poczuję. Nie widzę sensu by trzymać cię przy sobie skoro oboje będziemy przez to nieszczęśliwi.
- Skąd możesz wiedzieć czy ja będę nieszczęśliwa?! – Oburzyła się dziewczyna.
- Bo widziałem jak na niego patrzysz. – Odparł spokojnie i patrzył na zaskoczoną dziewczynę.
- Ja... ja... przepraszam. – Powiedziała a po policzku spłynęły jej łzy.
- Za co? Za miłość? – Zaśmiał się Chłopak.
- Eryk jest tobą zainteresowany odkąd się tylko pojawiłaś. Widziałem jego reakcję, gdy królowa ogłosiła nasze zaręczyny. Był naprawdę zazdrosny.
- Wiem. Gdy zostawiłeś mnie z nim samą… Był taki uroczy. Rozmawialiśmy długo i widziałam jak na mnie patrzy… ale tak nie można. Królowa postanowiła..
- Nie martw się królową. Gdy zniknę Eryk na pewno przekona matkę byś mogła za niego wyjść. W końcu to jej ukochany syn. Zrobi dla niego wszystko. – Przerwał jej.
- To nic nie da. Eryk mnie nie zechce. Jak można kochać takiego… potwora. – Dziewczyna skuliła się na fotelu i jedną ręką dotknęła swoich kłów.
- Niedługo znów będziesz w ludzkiej postaci. Eryk nawet nie będzie wiedział.
- A jeśli to się znowu zdarzy? – Spytała. Chłopak milczał przez chwilę.
- Nie wiem jak to wygląda u młodych wampirów. Nikt nie słyszał nawet o tym by wampiry mogły mieć potomstwo. Ale jeśli będziesz ostrożna i znajdziesz kogoś, kto zatrze ślady. Nie powinno być kłopotów.
- Co mówią na zamku? Byłeś tam słyszałeś coś?
- Nic nie wiedzą.. oprócz krwawych śladów nie ma żadnych poszlak. Anna na pewno zadba o to by i to mogło zostać jakoś wyjaśnione. Nie przejmuj się.
- A nasze zniknięcie?
- Powiedziałem, że wyruszyłaś z opiekunką na małą przejażdżkę i że do was dołączę. Jutro powiemy im, że zdarzył się mały wypadek przy wodospadzie. Anna właśnie tam pozbyła się ciała, więc nie powinno być problemów.
- To straszne.. jak możesz mówić o tym z takim spokojem? – Spytała dziewczyna.
- Nic dla mnie nie znaczyła.
- Co?
- Twoja służka. Nic dla mnie nie znaczyła, więc nie przejmuję się nią za bardzo.
- Ale.. przecież. – Lilian patrzyła na chłopaka z przerażeniem. Nie pojmowała jak może być tak spokojny w takiej sytuacji. Castiel spojrzał jej w oczy i powiedział.
- Jesteś wampirem. Lepiej szybko przyzwyczaj się do widoku śmierci. Twoim pożywieniem są ludzie czy tego chcesz czy nie. Nie masz wyboru. Musisz zabijać. – Powiedział to będąc całkiem opanowanym.
- Wtedy w tej komnacie. Ty nie byłeś przerażony przez to, na co patrzyłeś… tylko, dlatego że się nie spodziewałeś tego, że jestem wampirem. – Powiedziała wciąż patrząc z przerażeniem.
- Owszem. Nie rusza mnie widok martwych ludzi, którzy nie mają dla mnie znaczenia. Ale tego, że taka mała drobna dziewczynka okaże się wampirem naprawdę się nie spodziewałem. – Powiedział wciąż patrząc jej w oczy.
- Poza tym. Głodne wampiry atakują, kogo popadnie aż zaspokoją głód. Obawiałem się czy nie będę kolejny. – Dodał. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Castiel widocznie uznał rozmowę za skończoną, bo zaczął powrotem czytać książkę. Dziewczyna dość długo siedziała skulona na fotelu i myślała o wszystkim, co zaszło. Gdy słońce zaczęło wschodzić podeszła do drzwi. Chciała wystawić rękę poza nie by sprawdzić czy jeszcze może przebywać na słońcu. Jej skóra zaczęła lekko parować i zapiekła ją. Dziewczyna czując ból cofnęła dłoń.
- Teraz już wiem, czemu ojciec unika słońca.
- Nie radzę ci teraz zażywać słonecznych kąpieli. – Powiedział chłopak i podał jej płaszcz. Dziewczyna założyła go tak by jej całe ciało było okryte przed słońcem. Wrócili do zamku i powiedzieli to, co zostało wcześniej ustalone. Dni mijały a Lilian nie zmieniała postaci ani razu.

"Tenebris: Powrót smoków" cz.4 Narzeczona.



  Młody chłopak spał na fotelu. Jego twarz była przykryta książką. Do biblioteki, w której się znajdował wszedł mężczyzna w białej koszuli, rękawiczkach, czarnych spodniach, wysokich wiązanych butach do kolan i długim czarnym płaszczu. Jego przydługie czarne włosy były lekko rozczochrane. Spojrzał na chłopaka zielonymi oczami.
- Castiel! – Wrzasną mężczyzna zaraz przy uchu chłopaka.
- Aaaa! – Książę zerwał się na równe nogi wystraszony.
- Nie strasz mnie tak Gilbercie. Jesteśmy w bibliotece powinieneś być cicho. – Powiedział chłopak parodiując zachowanie nauczyciela, gdy tamten sam go poucza.
- Nie pajacuj – Powiedział nauczyciel spokojnym tonem i popatrzył z politowaniem na chłopaka. Ten naburmuszył się lekko.
- Dość obijania się. Marsz do klasy. Przez to twoje ciągłe unikanie mnie mamy mnóstwo zaległości.
- Ależ ja cię nie unikam.
- Ah tak? Więc czemu nie widuję cię w klasie?
- Bo unikam klasy – Odparł z uśmiechem książę.
- Marsz do nauki! – Krzykną stanowczo nauczyciel jednocześnie wskazując palcem na drzwi wyjściowe. Castiel z naburmuszoną miną posłusznie ruszył w stronę wyjścia, lecz gdy tylko miną drzwi zaczął biec. Jego nauczyciel widząc to westchną.
- Znowu to samo. – I ruszył w pogoń za młodzieńcem. Chłopak dobrze znał zamek i próbował zgubić nauczyciela na licznych zakrętach korytarza. Widząc, że mężczyzna dalej go goni zwinnie zjechał po poręczy i wybiegł przez drzwi frontowe. W tej całej pogoni minęli Annę.
- No nie wierzę.. Znowu to samo. Czy wam nigdy się to nie znudzi? – Książę chciał już wspiąć się na mór po wystających kamieniach, lecz Gilbert dogonił go i zwinnym ruchem zrzucił ze ściany. Mężczyzna przytrzymał chłopca stojąc jedną nogą na jego plecach.
- O co ci chodzi Anno? Trochę ruchu mu nie zaszkodzi. Gdyby nie to pewnie byłby chuchrem przesiadującym tylko w tej swojej bibliotece. – Powiedział nauczyciel przeczesując palcami włosy, które opadły mu na oczy. Kobieta uśmiechnęła się do nich i poszła w stronę wrót do zamku.
- Mógłbyś ze mnie zejść? – Spytał dość niewyraźnie Castiel z twarzą w ziemi.
- Nie jest to najprzyjemniejsza pozycja. – Dodał.
- Pewnie było by lepiej gdybyś był szybszy. Z takim tempem złapie cię nawet dwunastolatek. Musimy to poćwiczyć. – Powiedział Gilbert i pozwolił chłopakowi wstać.
- Nie przesadzaj. Widziałem, że musisz się namęczyć żeby mnie dogonić. – Chłopak otrzepał się z kurzu i otarł twarz z ziemi.
- Ja? – Zdziwił się nauczyciel.
- Chyba ci się przewidziało. Jestem w świetnej formie. – Dodał z teatralnym oburzeniem, po czym uśmiechną się do chłopca.
- Już się tak nie przemęczaj staruszku. – Zaśmiał się książę i zaczął kierować w stronę zamku.
- Staruszku? Liczę dopiero 32 wiosny. A tobie do moich umiejętności i formy jeszcze bardzo daleko. – Powiedział, dalej drocząc się z chłopakiem. Gilbert był odpowiedzialny nie tylko za wykształcenie księcia, ale też o jego kondycję. Mężczyzna ten był zwykłym człowiekiem, ale o niezwykle dużej wiedzy i umiejętnościach. Anna rozmawiając z królową Sarą dopilnowałaby Castielem zajął się ktoś wyjątkowy. Wiedziała, że chłopak wda się w matkę i przydadzą mu się różne umiejętności.
  Przez resztę dnia chłopak posłusznie uczył się z Gilbertem. Słońce kierowało się już ku horyzontowi, więc Castiel postanowił iść do swojej komnaty. W drodze zatrzymała go Anna.
-Dobry wieczór Anno.
-Dobry wieczór. Królowa ma do ciebie jakąś sprawę. Proszę udaj się tam niezwłocznie.
- W porządku. – Powiedział chłopak a kobieta uśmiechnęła się do niego. Książę był ciekaw, czego królowa może od niego chcieć. Wszedł do Sali tronowej. Królowa była sama. Widać było, że czekała tylko na niego, bo gdy wszedł uśmiechnęła się i podeszła do niego.
- Dobry wieczór Castiel.
- Dobry wieczór wasza wysokość. – Powiedział i ukłonił się.
- Och nie musisz się mi kłaniać skarbie. Jesteśmy sami. – Powiedziała królowa śmiejąc się. Chłopak zawsze czół się przy niej nieswojo. Ale pierwszy raz był z nią sam na sam i czół dziwny niepokój.
- W jakiej sprawie chciałaś się zemną widzieć pani? – Spytał nieśmiało.
- Hmmm.. Jakby tu zacząć. Castiel. Masz już piętnaście lat. I jako twoja królowa.. nie.. jako twoja opiekunka uznałam, że to już czas na twoje zaręczyny. – Mówiła całkiem poważnym tonem kobieta. Chłopak nie wiedział, co ma powiedzieć. Był w lekkim szoku. Nie spodziewał się ze jego ciotka będzie tego od niego wymagać.
- Ależ, dlaczego? Przecież..
- Nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu. Wybrałam ci już narzeczoną poznasz ją jutro z samego rana. – Przerwała mu.
- Tak wasza wysokość. – Powiedział chłopak. Nie spodobała mu się wizja małżeństwa szczególnie z osobą, której nie zna, ale nie mógł sprzeciwiać się królowej.

  Następnego dnia tak jak mówiła królowa zawitała do ich zamku młoda dziewczyna. Od początku było wokół niej wiele zamieszania. Damy dworu krążyły wokół niej i tak bardzo były nią zaaferowane, że Castiel chcąc dojrzeć ją z ukrycia musiał się trochę natrudzić. Chłopak zauważył tylko, że dziewczyna ma jasne lokowane blond włosy i śnieżno białą cerę. Była ubrana w różową suknię przystrojoną kokardkami. Niestety nie dojrzał jej twarzy. Już chciał wrócić do swojej komnaty, lecz gdy tylko się obrócił wpadł na młodego blondyna o brązowych oczach.
- Wybacz wasza wysokość – Castiel szybko zareagował nie chcąc urazić królewskiego syna. Eryk był księciem zachodniego królestwa i jedynym synem królewskiej pary. Blondyn najwyraźniej nic sobie z tego nie zrobił, bo od razu spytał.
- Widziałeś ją? Jest taka piękna. Wiesz może, kto to? – Eryk zaglądał na nieznajomą dziewczynę ignorując Castiela. Chłopak westchną. W końcu dobrze wiedział, kim ona jest i że z takiego zachwytu następcy tronu tego królestwa nie wyniknie nic dobrego.
- Nie. Nie widziałem i nie wiem. – Skłamał.
- Na pewno niedługo się tego dowiemy. – Dodał. Eryk był jak zahipnotyzowany.
- Nigdy nie widziałam tak pięknej dziewczyny. – Powiedział. Castiel zacisnął wargi nie wiedział, co ma zrobić w takiej sytuacji. Przeczuwał, że gdy blondyn dowie się, kim ona ma zostać zacznie traktować go jak wroga. Może nie byli przyjaciółmi, za bardzo się różnili, ale do tej pory byli względem siebie dość mili.
 
 Na obiedzie, gdy wszyscy usiedli przy jednym stole Castiel widział już dobrze swoją narzeczoną. Siedzieli naprzeciw siebie i to nie przypadkiem. Chłopak nie wiedział jak ma się przy niej zachować. Nigdy nie przebywał zbyt długo w obecności kobiet oprócz Anny i swojej matki. Ale przebywanie ze swoją opiekunką lub rozmowy z matką to nie to samo, co obecność młodej dziewczynki. Castiel nie potrafił nawet patrzeć na tą młodą istotkę inaczej niż jak na dziecko. Dziewczyna była ładna i to bardzo, ale mogła mieć, co najwyżej dwanaście wiosen. Chłopak nie rozumiał, jaki rodzic może kazać tak młodej dziewczynie się zaręczać. Dziewczyna przyglądała mu się swoimi błękitnymi oczami i delikatnie uśmiechała. Jej usta były blado różowe. Była śliczna jak obrazek. Castiel czół się dziwnie widząc jak Eryk wpatruje się w nią a dziewczyna nawet go nie zauważyła. Widział, że woli się patrzeć na niego zamiast na blondyna. Zaczął błagać w myślach boga żeby coś się wydarzyło. W tym momencie, jakby ktoś go wysłuchał, królowa wstała i postukała w kieliszek.
- Proszę o uwagę! – Wszyscy natychmiast zamilkli i spojrzeli na nią.
- Dziękuję. Chciałam ogłosić coś ważnego. Mianowicie zebraliśmy się tu nie bez powodu. Postanowiłam wraz z Lordem Draco, że jego piękna córka Lilian i mój podopieczny książę Castiel zostaną zaręczeni. – Na tą nowinę rozległy się brawa. Castiel wyglądał na zamyślonego i nieszczególnie uradowanego tak samo jak Eryk. Spojrzał na niego ukradkiem. Wzrok Eryka mówił sam za siebie. Blondyn był wściekły. Castiel westchną, wiedział, że będzie źle. Lilian była szczęśliwa z powodu zaręczyn. Castiel był bardzo atrakcyjnym młodzieńcem, co nie umknęło młodym dziewczyną na zamku. Często mu się przyglądały i chichotały szepcząc coś do siebie. Chłopak wcześniej nie zwracał na to uwagi, lecz teraz widząc takie samo zachowanie u narzeczonej zaniepokoiło go to. W przeciwieństwie do Eryka nie za bardzo ciągnęło go do dziewczyn. Nigdy nie próbował ich podglądać tak jak blondyn, po prostu od dziewczyn wolał książki.
Po obiedzie dziewczyna podeszła do niego i powiedziała.
- Więc to ciebie wybrał mój ojciec. Cieszę się, że ma taki gust. – Powiedziała uśmiechając się. Castiel spojrzał jej w oczy.
-Nie przerażam cię? – Spytał z delikatnym uśmiechem.
- Nie. Jesteś niezwykły. – Powiedziała przyglądając mu się dalej. Eryk podszedł do nich.
- Witaj piękna panno. Jestem książę Eryk. – Powiedział do dziewczyny i ucałował ją w rękę. Dziewczyna dopiero teraz zwróciła na niego uwagę. Wyglądała jakby ją zaczarowało. Patrzyła na Eryka trochę jak na ducha i nie potrafiła powiedzieć ani słowa. Castiel widząc to uznał, że ma szansę się ulotnić.
- Chyba Anna coś ode mnie chce. Przepraszam, ale zostawię was samych. – Ukłonił się i szybko poszedł w stronę rudowłosej. Tak jak podejrzewał Lilian i Eryk szybko zajęli się sobą i prawie nie zauważyli, że go nie ma. Chłopak kiwną do rudowłosej by wyszli. Kobieta zrozumiała i wyszła za nim.
- Anno. Ratuj. Ja nie chcę się z nią żenić. – Mówił gorączkowo szeptem.
- O co ci chodzi? Przecież jest ładna. – Również mówiła szeptem.
- To jeszcze dziecko. Poza tym Eryk chyba bardziej jest nią zainteresowany.
- A ty to niby taki dorosły? Eryk jest księciem i musi wyjść za księżniczkę czy mu się to podoba czy nie.
- Ale.. widziałaś ich w ogóle? Widać, że do siebie pasują. Eryk jest ode mnie młodszy i na pewno bardziej…
- Ale mi to młodszy. O niecałe dwa lata. – Przerwała mu kobieta.
- Anno. Proszę. Pomóż mi. Musi być jakiś sposób by królowa odpuściła w tej kwestii albo... no nie wiem… cokolwiek. – Castiel patrzył na nią błagalnym wzrokiem. Anna zastanowiła się chwilę.
- Słuchaj liczę już trzydzieści pięć wiosen, ale nie jestem za stara na przygody. Dobrze pamiętam, że twoja matka wymigała się od małżeństwa ucieczką. To jedyny sposób. Przemyśl czy na pewno tego chcesz i zgłoś się do mnie. – Chłopak nie wiedział, co powiedzieć. Był zaskoczony propozycją kobiety, lecz z drugiej strony kusiła go ta propozycja. Nie chcąc natrafić na Lilian i Eryka postanowił iść do biblioteki. Resztę dnia omijał dziewczynę jak tylko mógł niestety wieczorem dowiedział się, że dziewczyna zamieszka na zamku.
 
 Był już wieczór. Gilbert idąc korytarzem spotkał Annę.
- Dobry wieczór Gilbercie. – Powiedziała z uśmiechem.
- Dobry wieczór Anno. Moglibyśmy chwilę porozmawiać?
- Oczywiście. Czy coś się stało?
- Chodzi o Castiela. Zastanawia mnie od pewnego czasu jego zachowanie.
- Co masz na myśli?
- Znam go odkąd przybyliście do zamku, lecz nigdy jeszcze nie widziałem by zainteresował się jakąkolwiek panną. To dość dziwne szczególnie teraz. A dzisiaj, gdy widziałem jak zachowuje się względem narzeczonej…
- Rozumiem, o co ci chodzi. Też to zauważyłam. Niestety nie umiem ci tego wyjaśnić. Castiel od zawsze był nietypowym dzieckiem. Może kiedyś mu to przejdzie.
- Wątpię. Zastanawiam się, kim był ojciec Castiela. Jeśli nie był człowiekiem to..
- Niestety nikt tego nie wie. O tym, kto był ojcem wiedziała tylko jego matka. – Ucięła rozmowę Anna i odeszła. Gilbert patrzył chwilę za nią zdziwiony jej reakcją.