sobota, 3 maja 2014

"Tenebris: Powrót smoków" cz.6 Powrót.


 Castiel siedział przy ognisku. Wpatrywał się w płomienie, które było jedynym źródłem światła. Mrok nocy otaczał ze wszystkich stron jego i jego towarzysza. Spojrzał na niego. Był to Zander. Ogień oświetlał jego błękitną skórę zaznaczając delikatne rysy twarzy. Płomyki tańcząc odbijały się w jego czerwonych oczach.  Elf przeczesał palcami czarne krótkie włosy i dorzucił kawałek drewna do paleniska. Chłopiec powiedział do niego.
- Czy wszystkie elfy mają czerwony kolor oczu?
- Nie, nie wszystkie. A co szukasz podobieństwa? – Uśmiechną się do niego elf.
- Zastanawiam się czy to możliwe.. – Chłopiec urwał zdanie i patrzył na nauczyciela.
- Bym był twoim ojcem? Chciałbyś tego? Wiesz elfy nieczęsto łączą się z ludźmi i to nie bez powodu. Jesteśmy dwoma odmiennymi rasami. Takie igranie z naturą bywa niebezpieczne.
- Wiem, ale.. chciałbym. – Elf spojrzał na chłopca smutnym wzrokiem. Martwił się o niego.
- Jesteś dla mnie jak ojciec. – Powiedział chłopiec po chwili i wtulił się w jego ramiona. Elf przytulił go do siebie a chłopiec usną. W tym momencie Castiel obudził się w swoim łóżku w zamku. To był tylko sen. Chłopak przetarł oczy.
- Dlaczego akurat teraz nawiedza mnie to wspomnienie? – Wyszeptał pytając sam siebie. To nie pierwszy raz, gdy wspomnienia o nauczycielu nawiedzają go we śnie. Działo się to od kilku dni a chłopak nie wiedział, dlaczego. Dzień mijał mu jak każdy inny z wyjątkiem tego, że od zajścia w wieży częściej rozmawia z Lilian. Anna znalazła go w bibliotece.
- Hej! Molu książkowy. Może pójdziesz zemną do miasta? Mam parę rzeczy do kupienia na targu a tobie dobrze zrobi jak się przejdziesz.
- He he. W porządku już idę. – Powiedział i dołączył do kobiety. Gdy byli na targu Castiel z delikatnym uśmiechem obserwował bawiące się dzieci. Po chwili zobaczył jak mały chłopczyk z uśmiechem podbiegł do swojego ojca a ten podniósł go i posadził na swoich ramionach. Książę posmutniał. Anna widząc to szturchnęła go w ramię i poszła dalej. Chłopak już chciał pójść za nią, lecz jego wzrok przykuła postać w ciemnym płaszczu stojąca w mroku zaułka. Przez jego posturę widać było ze to mężczyzna, lecz twarz zasłoniętą miał przez cień kaptura. Mimo że Castiel nie widział jego twarzy czół, że mężczyzna go obserwuje. Wpatrywał się chwilę w nieznajomego, lecz Anna widząc, że za nią nie idzie zawołała do niego.
- No chodź już! – Castiel spojrzał na nią przez chwilę, po czym znów skierował wzrok w kierunku zaułka. Mężczyzny już tam nie było, tak jakby zapadł się pod ziemię. Chłopak dołączył do kobiety, lecz nie mógł przestać o tym myśleć. Miał dziwne wrażenie, że skądś zna tego mężczyznę, ale nie mógł sobie uświadomić, kto to był. Po południu, gdy Castiel siedział w klasie zobaczył, że coś przeleciało za oknem wysoko na niebie. Było bardzo wysoko, ale było na tyle duże, że chłopak był przekonany, że to nie ptak. W wiosce przez chwilę rozległy się krzyki przestraszonych kobiet. Książę poderwał się z miejsca, ale Gilbert patrząc na niego surowym wzrokiem powiedział.
- To na pewno nic takiego. Siadaj i kontynuujmy. – Castiel niechętnie posłuchał nauczyciela. Gdy już skończyli zaczął kierować się w stronę biblioteki. Biblioteka wieczorem wydawała mu się jakaś straszna, dlatego postanowił zabrać jedną z książek i usiąść na balkonie w swojej komnacie. Słońce wolno zachodziło za horyzont. Gdy już prawie całkiem zaszło chłopak odłożył książkę i zaczął wpatrywać się w widok. Po krótkiej chwili usłyszał stukot karety, która zajechała na dwór. Zaciekawiony książę przyglądał się by zobaczyć, kto z niej wysiądzie. Nie mógł uwierzyć własnym oczom, gdy zobaczył ów osobę.
- Zander. – Wyszeptał i szybko ruszył w stronę wyjścia z zamku. W biegu prawie wpadł na Annę. Przeprosił ją pośpiesznie i biegł dalej.
- Gdzie ci tak śpieszno?! – Zawołała, ale chłopak nie usłyszał, bo był już za daleko. Gdy był już prawie przy wyjściu zobaczył elfa. Nie zastanawiając się ani chwili wpadł mu w ramiona i mocno się przytulił. Zander był widocznie zaskoczony, lecz objął chłopaka.
- Castiel. Aleś ty urósł. – Powiedział elf.
- Zander gdzieś ty był przez ten cały czas?! Myślałem, że nie żyjesz! – Krzyczał chłopak a po policzkach spływały mu łzy.
- To długa historia. Gdy tylko porozmawiam z królową wszystko ci wyjaśnię. – Odpowiedział dawny nauczyciel. Chłopak nie zatrzymywał go dłużej. Otarł łzy i uśmiechną się do elfa. Ten odwzajemnił uśmiech i poszedł w stronę sali tronowej. Chłopak czekał przed drzwiami chodząc nerwowo w tą i z powrotem. Anna, która przechodziła nieopodal zauważyła to i podeszła do niego.
- Castiel co się właściwie dzieje? Trochę dziwnie się zachowujesz.
- Zander przed chwilą przyjechał do zamku. – Powiedział uradowany chłopak.
- Ale..
- Myślałaś, że nie żyje? Ja też! Ale dosłownie przed chwilą z nim rozmawiałem. Powiedział, że gdy tylko porozmawia z królową powie mi, co się stało i jakim cudem przeżył.
- Och to wspaniale! – Kobieta ucieszyła się i postanowiła zaczekać wraz z chłopakiem. Nie trwało to zbyt długo. Elf wyszedł z sali tronowej i patrząc na chłopca z delikatnym uśmiechem powiedział.
- Pakuj się. Wracasz do domu. – Po czym zwrócił się do Anny. Wszystko wam wyjaśnię w drodze. Chłopak najwyraźniej uradowany takim obrotem sprawy natychmiast pobiegł szykować się do drogi. W biegu wpadł na Eryka.
- Wybacz wasza wysokość!
- Gdzie ci tak śpieszno? – Spytał blondyn z serdecznym uśmiechem.
- Wyjeżdżam. A właściwie wracam. – Odparł.
- Wracasz? Dokąd?
- Do domu. – Powiedział i pobiegł dalej. Eryk najwyraźniej nie miał bladego pojęcia, o czym mówił chłopak. Widząc Annę spytał.
- Co się dzieje?
- Przybył dawny nauczyciel Castiela. Sama do końca wszystkiego nie wiem, ale opuszczamy wasz zamek panie.
- Tak po prostu wyjeżdżacie? A co ze ślubem? Królowa postanowiła, że Lilian..
- Królowa już nie ma nic do powiedzenia. – Przerwała mu Anna.
- Castiel wraca do północnego królestwa. A jako że jest jedynym potomkiem królowej i jedynym z głównej linii rodu Tenebris jest władcą tamtejszych ziem. Teraz, jako król ma prawo sam za siebie decydować. – Dokończyła.
- Czyli że… ślubu nie będzie? – Spytał z lekkim uśmiechem Eryk.
- Tak. Lilian jest wolna. – Powiedziała kobieta i mrugnęła do księcia. Ten najwyraźniej uradowany pobiegł do sali tronowej. Gdy wsiedli do karocy Zander zaczął.
- Po tym jak się wycofałaś do zamku wraz z Castielem rozegrała się istna rzeź. W sumie można powiedzieć, że zdążyliście w samą porę. Bardzo długo trwała walka a siły wroga miały ogromną przewagę. Sanguis wyrzynał wszystkich w pień. Walczyłem z nim ze wszystkich sił jednocześnie starając się pomóc naszym żołnierzom. Pomoc sił południowego królestwa przybyły nam na ratunek, lecz niewielu z nas ocalało. Sanguis wycofał się ze swoimi wojskami, lecz nie byliśmy pewni czy nie wrócą. Dowódca oddziałów z południa obiecał nam pomoc w odbudowie i obronie zamku. Przez te kilka lat wiele się zmieniło a ja zająłem się wszystkim. Sprawowałem władzę wraz z radą i twoją kuzynką Laurą tak długo aż odbudowa została ukończona a nasze siły zbrojne uzupełnione. Gdy oddziały z południa opuściły nasz kraj przyjechałem po ciebie. – Elf patrzył spokojnie na chłopaka.
- A więc Laura przeżyła?
- Tak, jako jedyna z twojego rodu. Oczywiście oprócz ciebie.
- Co jeśli nie będzie chciała oddać władzy? – Spytał chłopak patrząc na Zandera z poważną miną.
- Nie obawiaj się. Laura jest posłuszna nie sprawi kłopotów. Obserwowałem ją. Cały czas zwracała uwagę radzie, gdy zapominali uwzględnić twój powrót. Jest oddana głównej linii waszego rodu. – Castiel rozluźnił się trochę słysząc to. Podczas podróży dowiadywał się od elfa o tym, co się zmieniło. Gdy już dotarli na miejsce Castiel wysiadł i spojrzał na zamek błyszczący w promieniach zachodzącego słońca.
- Nareszcie w domu. – Wyszeptał.
- Tęskniłeś, co? – Spytał elf z uśmiechem. Chłopak zdziwiony, że ten go usłyszał spojrzał na niego i na chwilę zamilkł przypatrując się mu. Elf miał dłuższe włosy. Teraz sięgały mu do łopatek i były wiązane w warkocz. Poza fryzurą nic się nie zmieniło.
- Zander.. Czy elfy się nie starzeją? – Elf zdziwiony pytaniem spojrzał na chłopca.
- Starzeją się. Lecz elfy żyją dłużej niż ludzie. – Odpowiedział.
- Wyglądasz tak odkąd pamiętam.
- Wyglądałam tak jeszcze długo przed narodzinami twojego pradziadka. – Powiedział elf beznamiętnym tonem. Castiel w lekkim szoku patrzył na nauczyciela. Zaczęli zmierzać w kierunku zamku.
- To jak długo wy żyjecie?
- To w dużej mierze zależy od urodzenia. Elfy wysokiego rodu są długowieczne a leśne elfy żyją około cztery razy dłużej od ludzi.
- No a mroczne elfy?
- Tego nie wiadomo. Nikt z nas nie dożył późnej starości.
- Jak to?! – Zdziwił się jeszcze bardziej młody książę.
- Cóż jesteśmy dość nietypową odmianą elfów. Co prawda większość istot nie przeżywa spotkania z mymi pobratymcami, lecz ciągle szukając silniejszych przeciwników lub eksperymentując z czarną magią sami kusimy śmierć. – Chłopak słysząc to zastanowił się chwilę, po czym spytał.
- To jak poznałeś moją matkę? – Weszli do zamku. Było tak jak zapamiętał. Elf kierując się do sali obrad zaczął.
- To było w górach na dzikich ziemiach wschodu. Twoja matka była jeszcze bardzo młoda. Mogła mieć z dziesięć wiosen. Nie wiedziałem, co dziecko może robić w takim miejscu całkiem samo. Uratowałem ją przed lodowym golemem. Gdy dowiedziałem się, kim jest i że uciekła z zamku postanowiłem ją chronić.
- Czy moja matka już wtedy używała magii?
- Nie. To ja ją nauczyłem podstaw. Była uparta. Wiedziałem, że znów ucieknie i nie chciałem by zginęła. Była bardzo pojętną uczennicą. Nie wiem jak rozwinęła umiejętności, ale tego, czym byłeś światkiem ja jej nie nauczyłem.
- Domyślam się. Ty władasz tylko ogniem. – Elf zaśmiał się słysząc to.
- Co cię tak śmieszy? – Spytał książę.
- Jeszcze wiele o mnie nie wiesz. – Odparł elf i otworzył drzwi sali przed chłopakiem. Ten wszedł do środka i ujrzał radnych. Byli tacy jak zapamiętał pomijając kilka dodatkowych zmarszczek.
- Witaj książę. Podczas twej nieobecności wiele się zmieniło w naszym kraju. Racz mnie wysłuchać panie. – Powiedziała Laura siedząca z nimi przy stole. Kobieta była starsza od Castiela miała około dwadzieścia pięć wiosen. Jej długie czarne loki sięgały jej do pasa. Miała błękitne oczy i jasną skórę.  Jej czerwone usta były zakrzywione w delikatny uśmiech. Widać, że cieszyła się z przybycia księcia.
- Oczywiście. – Odparł chłopak.